photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 6 SIERPNIA 2015

future

bo bardzo długo czekał na dodanie

 

Poproś doktora google, żeby pokazał Ci przyszłość...

He show me that.

Zdjęcie oczywiście niezdjęciowe, ukradnięte z images.

Lublin nocą. Przynajmniej tak twierdzi autor.

 

Tak naprawdę nie o zdjęcie chodziło, tylko wyplucie myśli :)

 

10:05pm. Nie musiała spoglądać na zegarek, żeby to wiedzieć, w końcu obserwowała go uważnie od godziny. Wychodziła z pracy. O 10 min. wcześniej niż zwykle. Jeszcze tylko obdarzyła firmowym, szerokim uśmiechem szefa, przechodząc obok otwartych drzwi biura.

- Do poniedziałku szefie!

- Już wychodzisz? Na razie. - w jego głosie zabrzmiał prawie szczery żal.

Kluczyki w stacyjkę, szyba w dół, jeszcze tylko kilka sekund wsłuchiwania się w warkot silnika, podczas wycofywania z podjazdu, na którym klienci zwykle urządzają sobie dżunglę i już mogła włączyć głośniki. Głęboki wdech - wydech. Nie żeby nie lubiła swojej pracy, aż tak, ale to był jej pierwszy, od dłuższego czasu, wolny weekend, a powietrze było przyjemnie ciepłe i wilgotne. 

"It's dangerous to fall in love

But I want to burn with you tonight...

Fire meet gasoline."

Śpiewała na cały głos, niemalże przekrzykując całkiem niezłe głośniki na tyłach samochodu. Zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo kaleczy ten kawałek, po prostu czasami ją to nie obchodziło. Na przykład w piątkowy wieczór.

Zaparkowała samochód pod domem za pierwszym podejściem, co w jej osobistym mniemaniu było osiągnięciem.

Nienawidziła wyłączania muzyki w połowie piosenki, więc jeszcze chwilę siedziała w pustym, zaparkowanym samochodzie śpiewając.

Tradycyjne 'ogarnianie się' poszło szybko, miała wszystko przygotowane. Przed wyjściem zatrzymała się jeszcze chwilę przed lustrem, przyglądając się sobie krytycznym wzrokiem. Czarne leginsy, to nie mini ledwo za pośladki, ale też nie część garderoby sportowej. Biała luźna koszulka, bez zbędnego dekoltu, ale wystarczająco prześwitująca, żeby pozostawiać całkiem niezłe pole do popisu wyobraźni. Szukała w głowie tego uczucia, które poprzedza popełnienie błędu, ale zamiast niego rozbrzmiewały słowa piosenki, która właśnie leciała w słuchawkach.

"I'm not saying, i'm not sorry

Just looking for another you..."

Wniosek był prosty. Zapoluje dzisiaj.

Rozczaruję Was. Nie, nie była wampirem. Nie, nie miała zamiaru przedziurawić niczyjej szyi. To nie ta bajka.

Po prostu w jej głowie 'polowanie' brzmiało lepiej niż 'szukanie kategorii 24h'.

Drzwi otworzyła jej przyjaciółka, Vicky. Wyglądała jak milion dolarów. Dosłownie. Choć na takie ciało można by włożyć worek po ziemniakach i itak wyglądałaby lepiej niż niejedna gwiazdka porno.

- Cama! Udało Ci się dojechać... - Cama uwielbiała ten jej uśmiech pod tytułem 'popatrz co dla Ciebie mam'. Zwiastował dobrą zabawę.

Po kilku drinkach Vicky gwatownie zarządała wyjścia na papierosa, oczywiście tylko i wyłącznie w jej towarzystwie. To, że Cama nie paliła nie miało znaczenia. 

- No i co, znalazłaś już kandydata na męża? - zapytała Vicky z szerokim uśmiechem, sekundę po tym jak zatrzasneła za sobą drzwi.

- Ten wytatuowany alfa jest całkiem niezły... - odpowiedziała bez przekonania. Nie lubiła wykładać kart, dopóki nie wiedziała jaka stawka leży na stole.

- Zapomnij, ma dziecko ze swoją eks, ciężki przypadek... - jeśli miała być szczera, to nawet przez chwilę, nie sprawiał na niej wrażenia przynależności do kategorii 24h, może dlatego tak dobrze jej się z nim rozmawiało.

- A co ze Speaker'em? Skąd się wgl wzieła ta ksywa? - zapytała ostrożnie, w zasadzie niezainteresowana odpowiedzią.

- A tego nikt nie pamięta... - perlisty śmiech przerwał  wypowiedź Vicky - Speaker ma dziewczynę, chociaż nigdy nie widziałam jej w towarzystwie, zawsze chodzi na imprezy sam..... i raczej wychodzi z nich sam - dodała z szelmowskim uśmiechem.

- Nikt nie mówił, że będzie łatwo - odpowiedziała jej Cama z uśmiechem, jakim obdarza się przeciwnika, tuż przed zadaniem mata - ubezpieczasz mnie? 

- Like always girl - Vicky kaleczyła ten język, chyba jeszcze bardziej niż ona.

- 24 hours - powiedziała w zamyśleniu, analizując ile rzeczywiście ma czasu. Vicky zamiast odpowiedzi zgasiła papierosa w jej drinku, kończąc dyskusję.

Cam jak zwykle miała przeczucie, że poszło za łatwo. Po godzinie rozmowy, przerywanej piciem wymyślnych toastów Vicky, Speaker wpatrywał się w jak w obrazek, a ściślej rzecz biorąc jak w okładkę Playboy'a. Był dość wysoki, brunet, o czekoladowym, 'wczorajszym' zaroście i ciepłym uśmiechu. Nawet nie próbował jej słuchać. Nie wiedział o niej nic. Za to spokojnie przyjął fakt, że wygrała z nim siłowanie na lewą rękę. Zdążył jej już powiedzieć, że ma dziewczynę, ale nie chce o tym rozmawiać. Perfekcyjny 24. No może poza dziewczyną, ale to już jego wybór. Był już najwyższy czas, żeby opuścić to pomieszczenie pełne pijanych, roześmianych ludzi, z których większości nie znała.

- Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza - powiedziała, przerywając jego wywód o pracy przy maszynach jakiśtam.

- Źle się czujesz? - zapytał, chyba nawet szczerze zatroskany.

- Nie, po prostu nie przepadam za tłumem - tym razem włożyła nieco więcej wysiłku, żeby posłać mu spojrzenie z pod przymrużonych oczu. To spojrzenie miało 100 % skuteczności.

- Palisz? Bo ja chętnie zapaliłbym - nie, nie zapaliłaby, nawet gdyby to coś zmieniało, mimo to oszczędziła mu tej odpowiedzi. Od lat wdychała powietrze wydychane z ust palaczy. Na jedno wychodziło.

- Chodźmy.

Uwielbiała to uczucie, kiedy, wychodząc z wypełnionego gorzelnianym powietrzem i smogiem papierosów mieszkania, wpadała w falę zimnego, nocnego powietrza. Dała sobie jeszcze minutę na rozkoszowanie się tym. Wyjeła delikatnie papierosa z jego palców, patrząc mu prosto w oczy. Upuściła ledwo nadpalony na chodnik i dokładnie zgasiła 9 cm. obcasem. Nie zaprostestował. Poczuła jak pręży się pod wpływem jej pocałunku. Odchyliła się na chwilę, żeby spojrzeć na swoje najbliższe 24h i mimowolnie na jej twarzy zagościł uśmiech zwycięscy.

- Boże, dziewczyno, jak ty mnie kręcisz... - zdążył wyszeptać zanim zabrała mu, nieostrożnie wypuszczony z ust, oddech.

 

 

 

Every choice is the right one, when you make it.

 

 

 

wait for me to come home

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika lisabravenhard.

Informacje o lisabravenhard


Inni zdjęcia: 1475 akcentova138. atanaRower aceg:) dorcia2700935 photoslove25włóczykij itaaanDo mycia szyb. ezekh114Nie płacz przyjacielu bluebird11Znane. ezekh114Dzisiejsza TĘCZA (15.05.2025r.) xavekittyx