musli
New refreshing start
Zdjęcie tak bardzo niezdjęciowe, ale trzeba coś zmienić.
Stała obrócona do mnie tyłem, wpatrzona w okno.
Jakby jej dusza pływała gdzieś pomiędzy migoczącymi światłami, tonącego w nocy Wrocławia.
Powtórzyłem swoje pytanie, w przekonaniu, że go nie usłyszała. Nie odpowiedziała.
Milczała, tak jakby jej zapas słów przeznaczony na ten wieczór, właśnie się wyczerpał.
Jej filigranowe ciało ubrane w prostą, czarną sukienkę, przypominało mi tancereczkę z pozytywki,
której melodia usypiała mnie w dzieciństwie.
Każdego wieczoru mała baletnica zamierała bezruchu razem z ostatnim dźwiękiem pozytywki.
Mineło sporo czasu zanim powoli odwróciła się w moją stronę, nie podnosząc wzroku,
jakby ten mały ruch powiek miał być dla niej zbyt dużym wysiłkiem.
- Nie wiem. Chyba... nie potrafię. - wyrzuciła z siebie.
Nie odpowiedziałem. Była zmęczona, jej przygarbione ramiona nie były wstanie przyjąć już większego ciężaru.
Piękna, nawet z twarzą poprzecinaną śladami łez. Na swój prosty, niekonwencjonalny sposób, była piękna.
Wyciągnęła rękę w stronę płaszcza, a ja odruchowo zerwałem się by ubrać jej ramiona.
Przyciągnęła mnie na chwilę do siebie. Przez kilka sekund nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry.
- "Odejdź i nigdy nie wracaj" tego właśnie chcesz? - kiedy cytowała moje słowa,
jej głos stał się tak spokojny i zimny, jakby należał do kogoś innego.
Nie potrafiłem wytrzymać jej wzroku. Nie otrzymawszy odpowiedzi, gwałtownie mnie pocałowała, przygryzając moją wargę zębami.
Nawet nie poczułem bólu. A potem wzieła głęboki oddech, przymykając oczy.
Obdarzyła mnie jednym z tych uśmiechów, które nie sięgają oczu i odeszła.
Jeszcze przez moment słychać było odgłos obcasów rytmicznie stawianych na posadzce.
Opadłem na fotel, czując się tak bezsilny, jak nigdy przedtem.
Pozwoliłem jej odejść.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu.
"And all I can taste is this moment
And all I can breathe is your life
'Cause sooner or later it's over
I just don't want to miss you tonight..."
Wcisnąłem zieloną słuchawkę, tylko po to by nie słyszeć dalej tych słów, które tak bardzo kochała.
- Cześć kochanie, mam dla Ciebie wspaniałą wiadomość, muszę Ci to szybko powiedzieć, możesz przyjechać?...
- świergoczący z podekscytowania głos w słuchawce zdawał się być tak odległy, że dopiero po chwili zrozumiałem, że to było pytanie.
Kolejna minuta, żeby pozwolić płucom napełnić się znów powietrzem.
- Tak, oczywiście, za pół godziny będę u Ciebie.