Natalia Gomez.
Kiedy rano wstaliśmy z Justinem od razu zrobiliśmy sobie kilka zdjęć. Po około trzydziestu minutach poszliśmy razem pod prysznic. Rozebraliśmy się i weszliśmy do kabiny. Nie było żadnego seksu, jedynie jakieś małe pieszczoty, ale to tylko jednorazowe ruchy ręką. Widziałam jak Justin był podniecony, ale nie aż tak na maksa jak to można było by dostrzec w jego oczach podczas seksu. Ubraliśmy się, wytarliśmy i zeszliśmy na dół. Justin zapytał się mnie czy idę z nim do centrum, ale jednak dzisiaj sobie odpuszczę, ponieważ obiecałam jego mamie, że pomogę, a nie lubię rzucać słów na wiatr.
Justin ubrał się, pocałowałam go i poszłam do jego mamy pomóc. Zaczęłyśmy robić obiad, a ona opowiadała mi jak wyobraża sobie te święta i że jest szczęśliwa, że jesteśmy razem z Justinem. Lubiłam jego mamę, była ciepłą życzliwą osobą. Troszczyła się o Justina, ale dawała czasem też trochę luzu. Max razem z Jenny biegali po kuchni jak to zwykle robili, ale później błagały mnie, żebym poszła z nimi na dwór ulepić jakiegoś wielkiego bałwana. Skończyłam pomagać ich mamie, ubraliśmy się ciepło i poszliśmy do ogródka. Kiedy oddychałam czułam zapach dydmu unoszącego się z komina sąsiada, choinkowe lampki zawieszone na balkonach, sztuczne ozdoby świąteczna, wieczorem wyglądała to jeszcze lepiej, ale o tej porze też było cudownie. Uśmiechnęłam się do siebie i zabraliśmy się za lepienie bałwana. Trwało to dosyć długo, ale kiedy skończyliśmy nie mogliśmy uwierzyć jaki jest wielki. Udał nam się. Dzieciaki skakały wokoł niego a Max przyniósł jeszcze patyki i wbił w miejsce rąk. Zrobiliśmy wspólne zdjęcie i poszliśmy do domu się ogrzać.