"Łaaaa,spaaadam"
Ja powoli wykańczam się myślami.
Wszystko jest takie dobijające...Moje ukochane miejsce jest 70km stąd,wędruję tam myślami wiedząc,że już w tym roku tam nie pojadę;na normalną jazdę nie mogę liczyć w Kortowie,bo cały czas wszyscy utrudniają dojazd,instruktorzy tylko wyciągają kasę,konie są zmęczone,nie mogę,a nawet nie mam możliwości normalnie zaprzyjaźnić się z jednym koniem,bo uż jest zarezerwowany dla kogoś innego i ja nie mogę,bo coś mi się stanie;moja rodzina nie cierpi koni,bo przecież JA psuję im plany,przecież to takie uciążliwe popatrzeć,czego córka się nauczyła,tak ciężko jest wsiąść w samochód i raz na parę MIESIĘCY pocykać zdjęcia,to takie trudne!To taka strata czasu!Oni tylko udają,że nie mają pieniędzy.Mówią,że nigdy nie będę miała własnego konia,bo go nie utrzymają.Taaak...Jest tyle tajemnic,o których nawet nie wiedziałam!A studia brata?A samochód,który UŻYWANY kosztował 16 tyś,już nie cztery;a mieszkanie,za które dostają 400zł miesięcznie od lokatorów,a opłaty za dom JEDNORODZINNY,który sami BUDOWALI,a moją wyprawkę do szkoły,a za moje podręczniki,które w całości będą kosztować bogu dzięki 400zł,a za zęby (tu już dżołg),które kosztowały matkę ponad 1,5tyśiąca?!I oni na to wszystko mają kase,a na konia już nie?!To szaleństwo!Oboje pracują,może jest ciężko,ale JA od parunastu LAT nie usłyszałam słowa (za co dziękują końskiemu bogu) : "nie kupię Ci tego,bo nie mamy teraz pieniędzy".Kryzys mamy,fakt - ale to już przesada.Teraz mamy kupę kasy.Skoro na tyle PIERDÓŁ starczy,to na konia też.Nie będę taka,że będę siłą wymuszać,pieniędze to nie wszystko.Pieniądze nie opłacą ich miłości do MNIE ani MOJEJ MIŁOŚCI DO KONI,której oni nie widzą.Wszystko się burzy.Ja się w gimnazjum wykończę.Tyle trudu już im sprawiłam...Te kłopoty w szkole,sprawy u pedagog (którą serdecznie pozdrawiam,bo huj mnie to,co się działo,ale ja ją bardzo lubię! ^^ ),groźby policją,sprawę o papierosy,z których też mogłam nie wyjść cało (ale to nie z mojej winy,spokojnie.).ŹLE ŹLE ŹLE mi jest.Wykańczam się.I tak wszyscy się martwią,czemu się nie uśmiecham,czemu nie jestem szczęśliwa?Może lepiej by było,gdyby zadali sobie pytanie - czamu uśmiecham się i jestem szczęśliwa,kiedy jestem z KOŃMI?
To żałosne,wiem.Może poprostu zazdroszczę tym,którzy mają własne konie,którzy mają lepiej ode mnie?
Przepraszam,nie miałam się do kogo wyżalić.
"Cierpienie wymaga więcej odwagi niż śmierć."
Tylko obserwowani przez użytkownika lightium
mogą komentować na tym fotoblogu.