Ordynek jest taaaki kochaany,dzisiaj tylko 1 raz chciał mnie zabić w terenie,którego nie znałam ; *
I dostał całkowitego rozwolnienia przez swoje ataki paniki już na mój widok ; *
I nie stratował mnie na pastwisku ; *
Widzicie jakiego mam kofffanego konisia? <3
Jutro na łące wpierdole mu i wygalopuje się za wszystkie czasy i koń idzie w odstawkę.
Koniec tego.
Skoro wszyscy sobie z nim tak zajebiście radzą,a jemu już na mój widok zaczynają się pogłębiać symptomy
- nie będę męczyć go ani siebie.
Ja nie znam tego konia.To nie jest mój Ordyn.
Najgorsze jest to,że nie mam konia do jeżdżenia.Radosna podbita już któryś tydzień,zdrowieje.Ale zanim weźmiemy się za zajeżdżanie,to jeszcze min. tydzień w bryczce.Potem samo zajeżdżanie.No i duuuużo jazd....
Na razie będę brała do prania jego pół brata - Chromita.
Skoro konisia tak mocno bolą nogi,a chuj wywozi mnie dzikim galopem z łąki - to się jeszcze rozliczymy z tej jego choroby.
Pozdrawiam,
Lingh.