Ja & Ordyn i Kasia z siwym.
Zauważyliście coś dziwnego?
Koń od 3 dni chce mnie zabić.Jak nie w stajni atakami paniki,to na łące dzida w galop i wziem do stajni.
Dzisiaj tak przegiął,że mu wpierdoliłam i to ostro.
Tak,dzisiaj wsiadłam na niego na oklep i jeździłam na łące XD
Hahaha i żyje.
Dziś pojechała ze mną Kasia,która baaardzo długo z nami nie jeździła,a chciała odwiedzić siwego.Dobrze,że szef miał dzisiaj dobry humor i mi dzisiaj tak nie pierdolił.Z rana pojechał sobie w teren,zostawiając nas same z 1 koniem i polecając sprzątnąć całą stajnię ; > bo jakże kurwa inaczej.Wywaliłyśmy obornik ze wszystkich 8 boksów do zera,ścieliłyśmy słomą,przewalałyśmy obornik na skarpie,a gdy wrócił,zaczął nam gadać zdziwiony,czemu nie wszystko boksy wywalone,czemu to i tamto.Na to mu odwrzeszczałam,żeby nie pyskował i zajął się klientami,wywaliłam z Kasią jeszcze pozostałe 3 boksy,ona poszła pomóc w jeździe,a ja zajęłam się ścieleniem i zamiataniem stajni.Siwy po jeździe piszedł na trawę.
Wzięłam Ordyna i przy czyszczeniu o dziwo był spokój.Poszły i nauszniki.Ale oczywiście przy zakładaniu ogłowia konik musiał się kurwa zacząć odsadzać,odskakiwać,stąpać i wkurwiać,bo nauszniki + ogłowie nagle stały się blee.Pomyślałam sobie "nie będziesz mnie kolejny dzień traktował jak szmatę" i mu wpierdoliłam,nawrzeszczałam,wsiadłam na oklep i na łąkę.Samobójstwo na miejscu,prawda?
Koń nawet grzeczny,w kłusie trochę go próbowałam poustawiać,bynajmniej na oklep jest to trochę trudne.
Ale idąc stępem bez wodzy na łące daleeeko od stajni i placu nie wyniósł mnie i szedł grzecznie,
więc chyba ok.
Chcę odzyskać mojego starego Ordynka.
I zrobię to.
...no,jeśli mnie wcześniej nie zabije.
A tymczasem nakurwiam do Bartąga.