Dzisiaj nieco inaczej, bo ex cathedra czyli od siebie, ale podpisując się "oboma rękoma", a nie chowając się za kolejnymi stworzonymi postaciami lirycznymi. Celem sprostowania? Jeżeli to spóźnionego znacznie, bliżej nieokreślenie, ale, że słowo pisane ma większą moc (czyt. trudniej się z niego wycofać), a taki tekst wypuszczony raz na długi czas się spotka z większym czytelnictwem. Tak - to jest propagandowy zabieg by odwrócić mój jakże negatywny wizerunek :) Ale pozwoli mi przypieczętować sobie coś, a innym może pomóc spojrzeć na mnie z innej strony.
No dobra, nie łudzę się, ale mimo, że to smutne, to przecież sam jestem sobie winien :) Jak Cię widzę tak Cię piszą, mimo, że z dwojga złego to ja piszę ;]
Zdaję sobie sprawę, że moje sporadyczne pojawianie się i zadawanie pytań w stylu "a po co Ci te studia?" jest wkurzające i patrząc przez pryzmat moich wcześniejszych zachowań wydaje się pewnym moralizatorstwem, chęcią niesienia pomocy na siłę itd. Tyle, że teraz jest inaczej. Czy tego ktoś chce czy nie, ja na pewno prawa do moralizowania nie mam, a najczęstszą formą pomocy jest poczęstowanie papierosem, choć żule najczęściej słyszą, że też od kogoś wziąłem. Oprócz tego, gdyby ktoś przysłuchał się dłużej mógłby zauważyć, że jednych "atakuję" za niestudiowanie, drugich za studiowanie. Mimo postępującego rozwarstwienia jaźni, to jednak coś tu jest nie tak, a nie wygląda to na zwykłą dwulicowość, bo niby po co miałbym to robić?
No właśnie, lubię prowokować ludzi, zadawać pytania, lub odnieść się nawet z nutką pogardy dla ich zachowań, wyborów czy pasji (czy życiowych/tymczasowych partnerów ;)). Bo wtedy ludzie bronią swojego stanowiska, wreszcie mogę dowiedzieć się czegoś ciekawego, poznać zupełnie inny sposób spojrzenia, punkt widzenia na życie, którego sam bym nie wymyślił. To jest inspirujące, pouczające i ubogacające. Bo każdy z nas ma swój sposób na życie, szuka swojego szczęścia i nie ma lepszych-gorszych, są różne, tak jak gusta. A ja jestem uparty i jak mi ktoś pieprzy smuty, to np. powiem, że jego pomysł jest gówno wart :) Po to, żeby mi wygarnął dlaczego jego życie jest piękne. I o to mi chodzi :)
Czasami natknę się oczywiście na kogoś, kto sam nie wie dlaczego robi to co robi, ale to moja wina? Czy częściej na kogoś, kto nie jest pewny swoich wyborów i zasiewam w nim wątpliwości, ale trzeba żyć swoim życiem, a nie cudzym gadaniem. No tak mnie się wydaje przynajmniej :)
Tyle, że większość gdy usłyszy, że jednej osobie powiem "Twoje studia to gówno", a drugiej "no i po co to ubrałaś", a trzeciej "jak możesz nie pracować", to powie o mnie, że jestem przemądrzałym dupkiem, który gardzi wszystkimi (mmm, miód na moje uszy ;)). Fakt - wolę usłyszeć od ludzi coś ciekawego, nawet wykrzyczanego czy w kłótni, dostać opierdol niż być uważanym za równego, spokojnego, niczymsięszaregoniewyróżniającegosię chłopaka.
Zawsze żyłem na oucie, choć nie poza boiskiem, ale dzięki temu mogłem patrzeć z dystansu, mówić co myślę i kłócić się. Tylko wydaje mi się, że to nie było tylko dobre dla mnie, ale człowiekowi łatwiej jest usystematyzować własne stanowisko, stanąć twardo na własnych nogach kiedy musi wyargumentować swoje przekonania. Może nie na darmo "argue" w angielszczyźnie znaczy kłócić się.
Jeśli kogoś obraziłem, to nie było to moim zamiarem. Z resztą w całym morzu zła, które wyrządziłem, jakie znaczenie ma parę moich zdań?...
Poza boiskiem to już nie działa, ale to temat na inną bajkę ;)
Inni zdjęcia: :) dorcia27001511 akcentovaTyłem synu nacka89cwaczerwiec - czas róż elmarRoll out pamietnikpotworaZaproszenie aceg:) nacka89cwa:) nacka89cwaPalma nacka89cwaBywam często. ezekh114