I feel stupid and contagious.

Nie wiem właściwie po co wrzucam wstęp. Cóż, to chyba tkwi w nawykach humanisty. Bo cóż to za praca pisemna bez jakiegokolwiek wstępu? Tak, wstęp być chyba musi. Fuck logic, be the philosopher.

Oczywiście szkoła zdążyła już mnie wkurwić. Ale nie było tak źle. Przynajmniej na przerwach. Dawno się tak nie uśmiałem, oj dawno. A szczególnie z chociaż jednej porządnej wersji Harlem Shake'u. Aż ją wrzucę. http://www.youtube.com/watch?v=mcxTSlr3OIQ. Rozpierdolił mnie też suchar Słowika. "Co to jest - dwie deski i trzy gwoździe? Zestaw wypoczynkowy "Jezus". Tak, z takich rzeczy śmiałem się, śmieję się i śmiał będę. Bo jeśli coś jest śmieszne i ma sens to ja to doceniam. Nie musi być smaczne, ważna jest trafność. A zresztą... Czego się spodziewać od gościa o takim nicku? Kontynuując. Skończę jeszcze "Wieżę Jaskółki" i "Panią Jeziora", spiszę najlepsze cytaty i trzeba się brać za lektury. Przeraża mnie to że tylu muzyków poumierało. A pojechałoby się na koncerty. Kurt z Nirvany nie żyje, Jimmy "The Rev" Sullivan z Avenged Sevenfold nie żyje, Freddy z Queenu nie żyje... Ale cóż. Żyje się dalej. Co ich się raczej nie tyczy. I poprzedzę pytanie odpowiedzią. Tak, czarny humor ima się mnie w każdej sytuacji i dziedzinie życia. No właśnie. A czymże jest życie? Czy może być tym za co je uznajemy? Czy może to tak naprawdę długi sen, który śni ktoś inny aby potem obudzić się i śnić przez lata, które jemu wydają się kilkoma godzinami snu właśnie. I możliwe że życie i tego człowieka jest tylko snem jeszcze innej osoby... Nie. Nie, nie, nie, koniec z filozofią. Nie chcę wam rozpieprzyć mózgów. A co do zdjęcia, to robione było w Pogorii, jak widać jestem na nim z Olą. Wtedy chyba nawet była Anka... Wiem na pewno że był Cipas. No, koniec. Przejdźmy do edukacji gimbusów.

Zastanawiałem się o czym ma być dzisiejszy artykuł. Wasza edukacja wszakże musi być wszechstronna. I sądzę że to będzie na dzisiaj odpowiednie : http://pl.wikipedia.org/wiki/Patologia_humoralna. Gorąco polecam ten temat, bo mimo niezbyt przyciągającej nazwy jest cholernie ciekawy. Przynajmniej dla mnie. Ale jeśli chcecie ocenić przeczytajcie najpierw. Bo jak można ocenić coś nie wiedząc o tym niczego? Ehh... Oo, właśnie. Dzisiaj dowiedziałem się że angielskie słowo "preservatives" oznacza po polsku "konserwanty". Mózg zniszczony. Dobra, będę kończył tę notkę bo i tak się wyjątkowo rozpisałem. Ale cóż. Gdyby nie wstęp nie byłoby tego. Tak. Dobre wejście to połowa sukcesu. Trzymajcie się.

And I forget just why I taste.
Oh yeah, I guess it makes me smile.
I found it hard, it was hard to find...
Oh well... Whatever, nevermind...

http://www.youtube.com/watch?v=hTWKbfoikeg