This could have been about a lot of things but it's not
So don't stop and try to look for the message
The world moves and it don't ask why
Your kids will burn red hot like the fourth of July
I could have told about what's in between of the head and the hand
But you couldn't understand
I could have told about the rise and the fall
But this time I swear it's not about anything at all
~~+~~
Tymi o to słowami zaczynam nowy etap w moim życiu. Bez wątpienia jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy, w moim życiu. Od poniedziałku Michałek jest oficjalnie studentem Astrofizyki na Queen Mary, University of London. I jest z tego cholernie dumny.
Nie sądziłem, że w ogóle napiszę tutaj jeszcze jakąkolwiek notkę, ale chyba ten jeden jedyny raz lubię się wygadać gdy w moim życiu dzieją się jakieś większe zmiany. A początek uniwerku to zmiana olbrzymia. Przynajmniej moim zdaniem. Nie było mnie tutaj... <sprawdza> 3 miesiące i 5 dni. Huh. Dość długo. Więc pewnie spodziewacie się, że po takiej przerwie będę miał co opowiadać. Że wydarzyło się dużo i ten jeden raz notka nie będzie tekstem piosenki z adnotacjami jak to artysta nigdy o mnie nie słysząc pięknie ujął moje życie. Cóż. Zdecydowanie działo się u mnie naprawdę wiele. Postaram się wam to opisać tak by zaspokoić wasze potrzeby czytania notek niedawnego emo ze schorzeniami schizofrenicznymi... Huh? Możecie mi jeszcze raz przypomnieć czemu to robicie..?
W sumie nieważne. Piszę tą notkę już jakieś 20 minut i w sumie zapał do niej przeszedł mi tak samo szybko jak się pojawił, no ale skoro już tą notkę zacząłem, równie dobrze mogę ją skończyć. Choć teraz już nie jestem pewien efektów. Wbijam. No więc zaczynamy od początku. Od lipca. Wielkiego i ważnego lipca, gdy przyjechała do mnie Nelka. Gdy mogłem po raz pierwszy oficalnie wydrzeć się na świat, że mam dziewczynę. Taką, która kochała mnie i którą kochałem ja. I już samo to mnie cholernie uszczęśliwiło.
Miesiąc który nastąpił po tym był jednym z najdziwniejszych w moim życiu. Ale i jednocześnie jednym z najszczęśliwszych. Poza nami przez ten miesiąc nie liczyło się nic. Na świecie byliśmy tylko my i nasze emocje. I pomimo iż nie zabrakło także emocji negatywnych, to jednak były one tylko nasze i sprawiły że ten czas spędzony razem był tak niezwykły. To zabawne, że zaczęliśmy związek od tego z czym zwykle pary które są razem dłużej mają problemy. Z mieszkaniem razem. My mieszkaliśmy razem miesiąc. I osobiście uważam, że ten test zdaliśmy na medal. Mamy dowód, że nic nam już nie zachwieje tego co mamy. Nic i nikt. I to mnie cholernie uszczęśliwia.
Nie pamiętam kiedy ostatnio zaczynałem nowy etap w moim życiu w tak dobrym humorze. Liczne przeprowadzki w polsce, także do innych miast, potem przeprowadzka do Londynu, pierwsza angielska szkoła, wszystko to zaczynałem pełen strachu i przygnębiony. Każda z tych zmian była wielka i każda paraliżowała mnie strachem. Pierwszy uniwerek też jest wielką zmianą, ale jednak po trzech dniach tam spędzonych nie jestem w stanie przestać sie uśmiechać. Wszystko będzie dobrze. Powtarzam to od 20 lat, ale po raz pierwszy od tych 20 naprawdę w to wierzę. Wierzę, że od tej pory zmiany będą już tylko na lepsze. A wiara podobno czyni cuda. Ciekawe czy sprawdza się to u agnostyków, których 90% ludzi religijnych wrzuca do tego samego kosza co ateistów, a Ci według nich nie zasłużyli na cuda. Czy tylko agnostycy widzą ironię w tym, że wyznawcy religii, która ma uczyć miłości do każdego bliźniego, tą miłością obdarzają tylko ściśle ustaloną grupę? A i to niezbyt szczerze? Pewnie nie. Ale i tak mnie to bawi.
Religia ogólnie jest dla mnie naprawdę zabawnym tematem. Lubię na niego dyskutować. To takie zabawne, gdy zadajesz komuś pytanie: Jeśli Bóg jest wszechmocny, to czy jest w stanie stworzyć kamień którego nie będzie mógł unieść? Bawcie się dobrze, chrześcijanie, gdy wasze głowy zbliżają się eksplozji po próbie rozwiązania tego paradoksu. Ja w tym czasie prześpię się wygodnie, wierząc jedynie w szczęście i śniąc o tej, którą kocham.
Ale religia jest tematem na zupełnie osobną notkę, może kiedyś ruszę tyłek i napiszę tutaj jakiś referacik. Tak z nudów. Teraz jednak pisałem o wakacjach. Więc do tego wrócę.
Po powrocie od Nelki, w domu wydawało się być strasznie pusto. Naprawdę. I czekało mnie wtedy sześć tygodni takiej pustki, do czas aż zacznę uniwerek. To było bardzo długie sześć tygodni. Trwało jednak zarówno za długo, jak i za krótko. Z jednej strony chciałem mieć ten początek już za sobą, a z drugiej, strach towarzyszący mi od zawsze w takich chwilach sprawiał, że wolałem by nigdy się to nie zaczęło. Ale na to wpływu nie miałem żadnego. Mogłem jedynie siedzieć i czekać. I w końcu się doczekałem, i pomimo iż dalej zżerają mnie nerwy, to wiem że nie będę żałował tych czterech lat które tu przesiedzę. Nie bez powodu nie spotkałem jeszcze osoby, która byłaby niezadowolona ze swojego pobytu na uniwerku. I ja tez nie mam wątpliwości, że będzie fantastycznie.
To teraz zakończę w bardzo absurdalny sposób. Lubię absurdy. Tak samo jak paradoksy, co już zauważyliście.
~~+~~
I don't understand...
Can somebody tell me what's going on?
Why is there a drunk Chinese man...
Doing push-ups on my front lawn?
...
And why is he wearing lipstick?!
~~+~~
Dobranoc.
Inni użytkownicy: lexiorliluux3haowsidzidzi99nicoleee222xpaczeolihebygunmagda2025aikata13veryverydream
Inni zdjęcia: Jeep ? ezekh114Casus tęczy ? ezekh114... harrypottergallery... harrypottergalleryO świcie slaw300... harrypottergallery... harrypottergallery... harrypottergallery... harrypottergallery... harrypottergallery