przemówcie mi jakoś do rozsądku bo ja spadam na dno! rozumiem, że są wzloty i upadki, ale codziennie upadek?!
szło ok, w sql tylko zjadłam nieprzewidzianego, ale niskokalorycznego batonika fitness. w domu ok, obiad, ćwiczenia. potem zasnęłam na chwilę. i kurwa budzę się, i zaczynam wpierdalać: sałatkę z majonezem, ziemniaki, smarzonego kurczaka....
a miało być dzisiaj 1200... a było...
ś: 300
II ś: 350
o: ok. 600 (bo sobie jeszcze musiałam deser zeżreć;/)
k: ok. 600 o ile nie więcej ://///
jaka to kompromitacja przy waszych sukcesach :(((((((