ooo fuck. spotkałam się dziś z paczką znajomych. chyba nie ma większej mobilizacji, niż jak kolega powie: schudłaś, super wyglądasz.
pomyślałam wtedy: hah, to jeszcze nie koniec, będzie lepiej ;)
to po prostu dodało mi skrzydeł. mam nadzieję, że dotrę do celu szybciej niż ktokolwiek się spodziewa, ale ze zdrowym rozsądkiem.
50kg-NADCHODZĘ!