Życie jest w sumie całkiem proste. Kilka chwil, jedna za drugą, kilka osób, kilka miejsc. I radość, zwykłe poczucie spełnienia, trochę szczęścia. Właśnie to teraz czuję. Jest mi wyjątkowo dobrze, na ten moment niczego mi nie trzeba. Myślę o wczoraj, myślę o jutrze. A mówiąć o wczoraj....
Mam na myśli dobrą zabawę, coś, co z niepozornego, mało znaczącego zajścia zmieniło się w całkiem fajny wypad. Arek objawił się światu jako pseudokról parkietu, Jarek okazał się głupcem do kwadratu, a Kalafior jeszcze większym sk****elem, niż sam twierdził. Co i tak nie przeszkodziło mi w uleganiu jego obłapującym moje wiadomo-co dłoniom. Ok, what-so-ever. Nie żałuję, było całkiem przyjemnie. chciałam napisać, że i tak już go nigdy nie spotkam, ale go spotkam. Zapewne nie raz, nie dwa. No, może trzy. Ale spotkam, bo okazji będzie co niemiara, a ja przez najbliższe dwa lata będę się stuprocentowo wybierać do Kanzasu, A stamtąd droga krótka...
Dobra wiadomością jest to, że się NIE jaram. Jarkiem, czy kimkolwiek innym. Jak to mądrze powiedziała Dziudzia, "każdy facet z Kanzasu to kretyn". No, może używając trochę dosadniejszych słów, ale oto przesłanie. I chyba ma rację, bo jak sobie patrzę co na niektórych, to faktycznie szkoda gadać. No offence guys <3.
CO jeszcze ? W niedzielę pokaz, codziennie w tramwaju słucham sobie naszego mixa i z każdym dniem lepiej ogarniam ruchy. Tylko tak dalej, może coś z tego wyjdzie : )
W po pokazie wsiadam w samochód, zbieram rzeczy i wyruszam w niesamowitą podróż, w zacisze leśnego krajobrazu, do domku nad jeziorem, gdzie przez 4 dni wraz z Karoliną, Dziudzią, Martą i Natalią będziemy smażyć się na słońcu, wrzucać się z mola do wody, robić grilla, nagrywać śmieszne filmiki, gadać, śmiać się, a znając mnie, to pewnie i płakać. Nie mogę się doczekać, a całe to planowanie obiadków przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Może to przy okazji będzie idealna okazja do pokazania prawdziwej siebie, bo nie zawsze jestem taka, na jaka wyglądam. A to będzie idealny moment.
Mam trochę katar, a jutro po dancehallu 18 Fiszera. wish me luck. Będzie Krzysiu, a tak dawno go nie widziałam. Do szczęścia brakuje jedynie Antosa i Srunia, no a może przy okazji Rożka. Dzikuch, ZRÓB IMPREZĘ ! : DD
aufwiedersehen. <3