co u mnie? dopadlo mnie przeziębienie. no i czekam na zwycięstwa jastrzębskiego i skry :)
długo się zastanawiałam jakie zdjęcie odda dobrze charakter mojego opowiadania. w końcu wybrałam to. serdecznie zapraszam do lektury, mam nadzieję, że się spodoba no i że was nie zanudzi. oto część I.
Weszłam do pokoju i poczułam chłód. Postanowiłam zamknąć jasne okno. I chociaż wiatr wiejący ze strony Bieszczad był coraz zimniejszy i pachniał mrozem, oparłam się na parapecie i lekko wychyliłam, by jeszcze przez moment popatrzeć na ciemnogranatowe niebo upstrzone gwiazdami, niczym świąteczny obrus u babci. Firmament był wyjątkowo piękny. Droga mleczna wyraźnie rysowała się pomiędzy złotymi punktami. Nie przypuszczałam nawet, że niebo o tej porze roku morze być tak urocze. Gdzieś daleko odznaczały się na nim szczyty gór, częściowo już pokryte białym puchem. Napawając się widokiem niebios całkiem już zamknęłam okno i zaczęłam przygotowywać się do snu.
Zdjąwszy swoją ulubioną bluzkę rzuciłam ją niedbale na krzesło, poczym zapaliłam tląca się mdłym, mlecznym światłem lampkę nocną. Wróciłam do rozbierania się i kiedy to z niemałym trudem pozbyłam się biustonosza zauważyłam, że z mieszkania znajdującego się naprzeciwko ktoś na mnie patrzy. Kiedy to ja na niego spojrzałam, natychmiast odwrócił wzrok. Zmieszałam się. I chociaż widział mnie półnagą przez zaledwie ułamek sekundy, sytuacja ta sprawiła, że długo nie mogłam zasnąć.
W związku z wczorajszym czuwaniem nocnym rano wstałam ze znacznym opóźnieniem. W kuchni czekała już moja przyjaciółka, z którą dzieliłam mieszkanie podczas studiów. Pałaszowała śniadanie nie zastanawiając się nad niczym. Dziwiło mnie to, bo zawsze to ja wstawałam pierwsza.
-Wiesz-zagadałam do niej, nalewając sobie mleka do miski i patrząc, jak ona pochłania z apetytem kolejne porcje pokarmu- Wczoraj wieczorem chyba ktoś widział mnie bez stanika.
Płatki kukurydziane, które jeszcze przed momentem były w jamie ustnej przyjaciółki natychmiast znalazły się na podłodze.
-Słucham!?- wybałuszyła oczy, nie kryjąc zdziwienia- I ty to mówisz tak zupełnie spokojnie? Kto to był?
Ledwo zniosłam deszcz jej pytań.
-Nie wiem. Mieszka naprzeciwko.- odparłam nieco wymijająco.
-Jak to? Zupełnie go nie znasz?
-A ty z góry zakładasz, że to jakiś chłopak&- pokręciłam z niesmakiem głową- I masz rację. Bo to był chłopak.
-Ha!- krzyknęła z zadowoleniem- Opowiadaj.
Właściwie nie było o czym. Całe zdarzenie trwało dosłownie moment i tak naprawdę nic więcej się nie wydarzyło.
W drodze z uniwersytetu wstąpiłam do osiedlowego sklepu. Miałyśmy taką niepisaną umowę- raz zakupy robiłam ja, raz moja przyjaciółka. Tego dnia była moja kolej. Ledwie zdążyłam przekroczyć próg dyskontu spożywczego i zobaczyłam& Jego. Stał przy kasie, do foliowej reklamówki pakował jasne bułki. Był bardzo wysoki, miał około dwóch metrów wzrostu. W jednej ręce dzierżył torbę z zakupami, do której wciąż dokładał nowe produkty, drugą przeczesał ciemne, krótko ostrzyżone włosy. Czekałam na moment, kiedy się obróci i mnie dostrzeże.
-Dziękuję.- powiedział do ekspedientki.
Jego głos był silny, męski i dobitny, ale kryła się w nim jakaś nuta łagodności.
Odwrócił się powoli i nadział się od razu na moją osobę. Popatrzył na mnie z góry, przez chwilę wprawił się w stan osłupienia, a kiedy już doszedł do siebie bez cienia uśmiechu wyszedł ze sklepu. Nie rozumiałam o co mu chodzi. Był na mnie zły? O co? Dostrzegłam, że na jego ramieniu wisi duża sportowa torba treningowa z wyhaftowanym imieniem i nazwiskiem.
Do mieszkania wpadłam jak oparzona. W pośpiechu zdjęłam płaszcz, odłożyłam zakupu i natychmiast uruchomiłam komputer. Bez problemu odnalazłam go na naszej-klasie. Jak się okazało, był w moim wieku. Zastanawiało mnie, czy gdzieś studiuje, ale jak wynikało ze zdjęć na jego profilu edukację poświęcił dla sportu.
Nie mogłam się skupić na nauce, wciąż o nim myślałam. Obsesyjnie. W pamięci miałam jego zaskoczone oczy, sylwetkę, zakupy, jego dłonie oraz torbę z nazwiskiem& Wziął mnie za idiotkę przeszło mi przez głowę.
cdn.