Wczoraj po zajebiscie spedzonych 2 godzinach z Pania W. Znowu zacząłem myśleć, przeyebane c'nie. Stara miłość nie rdzewieje i te sprawy. Tak juz w życiu, aaaaaa właśnie szybkie wtrącenie - ten chłopczyk na zdjeciu to nie jest mój brat, siostra, wujek, kuzyn a tym bardziej jakikolwiek członek rodziny Pani W. Po prostu, gdy jedliśmy piwoszki pod Lewiatanem(?) podszedł do Nas i zapytał sie o cene Conversów. Jak to juz często bywa zwykła kulturalna odpowiedź skłoniła go do ciagnięcia rozmowy (i tak 30 minut, zanim Pani W poprawnie odczytała moje znaki dotyczącye odwrotu). No kontynuując przerwana myśl: "Tak już w życiu" bywa, że nie zawsze dostajemy to co chcemy/potrzebujemy. Ja podjąłem odważną decyzję - poczekam na tego kogo pragne/chce/potrzebuje...
Dobra idę coś zjeść a potem na sparing. Peace.