foto: nie, to nie jest zdjęcie w stylu zgon&śmierć.
w ogóle nie było zgonu i śmierci, tylko płukanie szklanek śniegiem, bazubizuczeru, modlitwa o świcie i spierdalaanie przed apokalipsą. becherovka-san und die Kammeraden, dziękujemy.
a poza tym, prawie-że-hippisowska opaska will jest moja!
nie mam biletów na soad, nie będę mieć biletów na soad, zostaję emo.
a poza tym, to nadal liczę, że Mroczny Kochanek z Rock Long Lucka ma dla mnie schowane bilety pod ladą.
mamochotęzapalić.
i to jest jedyna czynność, którą jestem w stanie wykonać. poziom nieogarnięcia osiągnął swój szczyt i siedzę, gapię się na cyrylicę i gówno z tego wynika. trudno. przecież jest religia i dwa pp, na których coś trzeba robić, prawda?
jutro umrę, bo muszę zakomunikować pani M, iż w sobotę wrócę bardzobardzobardzopóźno albo wcale. zapijam spritem. dwutlenek węgla z bąbelków daje kopa, really.
Paderze, disappear. błagam. chociaż tak jeszcze troszkę.
a poza tym, mam banana na twarzy, słucham snow patrol, kocham wszystkich itepe, itede.
Snow Patrol - Chasing Cars