photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 12 STYCZNIA 2011

UnReaL

 Kryzys

  Kryzys

   Kryzys

 

Ale człowiek jest tak skonstruowany, że w każdej sytuacji da sobie rade.

Pocieszam Się, że zawsze mogłoby byc gorzej.

 

ROZDZIAŁ II


Ale rano wszystko sobie przypomniał.

     To właśnie jest przekleństwo matołów: rozpacz zawsze dopada ich znienacka, bo nigdy nie pamiętają o ważnych rzeczach. Tylko pierdoły trzymają im się głowy. Na przykład ten wierszyk, którego pani Seling uczyła w piątej klasie: "Gdzie bujny kasztan ściele cień, widnieje wiejskiej kuźni dach". I po co to Komu? Po co takie bzdury komuś, kto ni z tego ni z owego łapie się na tym, że obrał kartofli na dwie porcje i wszystko nagle wali mu sie nałeb, bo dociera do niego, że nie musiał tyle obierac? Nie musiał, bo ten drugi już nigdy nie zje chocby i pol kartofla?

     Chociaż w sumie może to wcale nie była rozpacz. To słowo jakby nie do końca pasowało. Jeśli rozpacz oznacza wielki płacz i walenie głową w ścianę, to nie. Dla takich jak George nie robi się nic z tych rzeczy. Ale samotnośc - jak najbardziej. I strach.

     George by powiedział : "Jezu włożysz ty w końcu czystą bieliznę? To co masz na sobie można już o ścianę oprzec. Ohyda."

     George by powiedział: "A drugi but kto ci zawiąże, głupolu?" .

     George by powiedział: "Weź się kurwa, odwróc bo widzę że sam się porządnie nie przykryjesz. Niańczę Cię jak dzieciaka" .

     Nastę pnego dnia po kradzieży forda z parkingu pod piwiarnią George siedział rano w drugim pokoju. Blaze nie mógł go zobaczyc, ale wiedział, że siedzi jak zwykle w swoim głębokim, zapadniętym fotelu, a głowę ma zwieszoną tak nisko, że prawie dotyka brodą piersi. Jego pierwsze słowa nrzmiały tak:

     - Znowu dałeś dupy King Kongu. Gratulacje-sracje.

     Blaze syknął, kiedy jego stipy wylądowały na zimnej podłodze. Znalazł buty i wcisnął je na nogi. Zerwał się z łóżka goły - oprocz tych butów - i podbiegł do okna. Na podwórku nie było samochodu. Odetchnął z ulgą - z ust uleciał mu widoczny obłoczek pary.

     - Nie dałem dupy - powiedział. - wstawiłem go do szopy, tak jak mi kazałeś.

     - Ale śladów już nie pozamiatałeś, co? A może wywiesisz tabliczkę, co, Blaze? Napisz na niej: KRADZIONY SAMOCHÓD - TUTAJ. Mógłbyś go pokazywac ludziom za pieniądze. No jak, nie chcesz?

     - Jeny, George...

     - Jeny, George, jeny, George. Wyjdź i pozamiataj ślady.

     - Dobra

     - Blaze?

     - Co?

     - A może byś tak najpierw włożył gacie?

     Blaze oblał się piekącym rumieńcem.

     - Jak dziecko - westchnął George z nutą rezygnacji w głosie. - Dziecko, co już się Goli!

     George dobrze wiedział jak dogryśc człowiekowi. Tylko, że znalazł sie jeden facet, któremu George dogryzł za mocno i jeszcze to powtorzył. Jak sie tak robi, można dostac czapę i to jest koniec cwaniackich tekstów. Teraz George był sztywny, a blaze zmyślał sobie, że słyszy jego głos i sam podsuwał mu nieźle odzywki, George umarł w tym magazynie, do którego poszli grac w kości.

     Chyba mi odbiło, że w ogole próbuję z tym planem, pomyślał Blaze. Taki baran jak ja.

Mimo wszystko wciągnął bokserki (sprawdził najpierw uważnie, czy nie maja plam), potem podkoszulek z długim rękawem, a na to flanelową koszulę i parę grubych sztruksów. Jego traperki walały się pod łózkiem, a parka demobilu wisiała na klamce od drzwi. Ciepłe rękawiczki z jednym palcem znalazł po dłuższych poszukiwaniach w kuchni połączonej z pokojem dziennym na półce wiszącej nad starym, zdezelowanym pecykiem na drewno. Na głowę wciągnoł swoją kraciastą czapkę z nausznikami, pamiętając o tym, żeby daszek był odrobinę w lewo, na szczęśliwą stronę. Następnie wyszedł na dwor i wziął miotłę opartą o futrynę.(...)

C.D.N