Ale mi ulżyło... Już myślałam, że będę musiała zrezygnować z kabaretu Łowcy.B na rzecz rajdu palmirskiego, ale tak się jednak nie stanie :D Bo wyjście jest w sobotę (wg.tolka) a kabaret jest jutro :) Cieszę się :D Może uda mi się załapać na autografy i wspólne fotki :D
Dziś jakoś uniknęłam pytania z wosu... Ale nie udało mi się uniknąć kartkówki z matmy z tematów, na któych mnie nie było i nic nie wiedziałam... Ale jakoś na 2 napisałam... A tak ogólnie w szkole było nawet do zniesienia...
Poszłam na kółko przyrodnicze, ale posiedziałam tam krócej niż inni, bo musiałam wrócić do domu i przygotować mundur... Na marne, bo zniórki nie było... Dzieciaki akurat w tym samym czasie mają różaniec, a wcześniej brat nie może organizować, bo jest w pracy... No cóż...
Jutro mam znowu na 7.45 do szkoły... Jakoś zniosę te lekcje, ale mam historię... Nienawidzę... I jeszcze ćwiczenia muszę uzupełnić... Cholera z tym... :/
No i oczywiście odreaguję stres u nas w klubie na tym kabarecie :D
No i jakoś to będzie :) Musi być :)
Apropos... Na fotce jestem ja i braciszek (kurak). Stara fotka, ale nie miałam innej, bo dziś prawie cały dzień spałam i nie porobiłam fotek, jak obiecałam, za co przepraszam.
No to ja już lecę... Papapa :*