Jeden z chłodniejszych, październikowych wieczorów...
Jest tak negatywnie jesiennie, że nawet nie mam ochoty wyjrzeć przez okno.
Mimo tego, że znajduje się na 7 piętrze i widok z niego bywa naprawdę imponujący...
Siedzę sobie zatem w cieplutkim pokoju, obok mnie stoi lampka czerwonego wina... mojego ulubionego.
A w głośnikach mojego równie ulubionego laptopa rozbrzmiewają dźwięki tak samo ulubionego Hey'a...
...i chyba jestem całkiem szczęśliwa, wiesz? ;)
My head's full of wine...