Ostatnio miałam doła.. strasznego doła. Już nic mi się nie chciało.. dosłownie NIC. A to dla tego że moja pewność nagle zgasła.. pewność co do praktycznie wszystkiego..
Czy postępuję słusznie? => postąpiłam źle => i to było głównym powodem .
Teraz.. Czy postępuję słusznie? => sama nie wiem.. => i to jest powód dla którego zdołałam jeszcze złapać się korzenia spadając w dół..
Życie jest jedną nie wiadomą. Nigdy nie możemy być pewni że postępujemy słusznie, czy dobrą drogę wybraliśmy, chociaż czasami bardzo w to wierzymy.. a właśnie ta wiara czasami potrafi zniszczyć gdy okaże się że jednak postąpiliśmy niewłaściwie..
Tak własnie było w moim przypadku.. pomimo to starałam się być silna, chociaż było ciężko. No i na szczęście zdołałam przetrwać, gdyż starałam się łapać każdej malutkiej gałązki, chociaż zawsze pękały. Aż natrafiłam na korzeń. Trzymam się mocno. Byle i ten korzeń był równie mocny :)
no i znowu.. Nadzieja.. ehh.. pomimo wszystko moja ufność co do "Korzenia" wróciła.. cała.. tak jakby nienaruszona.. ...
No i to mnie właśnie dziwi pomimo wszystko.. Nigdy nie byłam w stanie zaufać komuś na tyle, że gdy moja ufność spada to potrafi wrócić.. czasami nawet większa.. Zawsze.. ale to zawsze.. gdy ufność spadała.. zostawała na tym samym poziomie.. czasami mogła wzrosnąć minimalnie, ale to minimalnie.. a nie jeszcze większa..
On po prostu jest dla mnie niezwykły. A najgorsze jest to.. że mogę się mylić.. i to mnie przeraża ;( No ale cóż.. życie..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
https://www.youtube.com/watch?v=0USk05JUBi4
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~