Bywają też i takie dni jak dzisiejszy..
Masakra totalna, katastrofa.. jestem wykończona.. mam dość..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rano poczułam że w końcu jakoś wstałam normalnie, bo tak to non stop miałam problem ze wstawaniem (okres poprawek + sesja) dzisiaj miałam pojechać na PB zobaczyć komuś wyniki, obiecałam to pojechałam. O dziwo nie byłam zmęczona. Chociaż do domu wróciłam póxno, bo siedziałam z Pati na murkach. No ale mniejsza.. dzisiaj coś sporo ludzi miało jakiś zły humor, złe samopoczucie itd. itp. ... Otoczyła mnie ciemna chmura smutku. A w szczególności gdy nie udało się z podciągnięciem o 0,5pkt z PEiE to jakoś poczułam że.. no nie wiem.. przynoszę Mu pecha.. Ja ostatnio z resztą się czuję jakbym była winna temu że On nie zalicza.. mne to strasznie przygniata.. Chociaż niby wiem że nie mam aż takiego wpływu by przynosić komuś pecha.. chyba.. nie wiem.. im lepiej chcę dla Niego tym jest gorzej. Staram się mu pomagać, ale najwidoczniej albo nie powinnam, albo na prawdę gdy chcę pomóc to tym zwiastuję pecha -.- masakra.. na dodatek :nie potrafię/nie dam rady/nie mogę mu: Go jakkolwiek pocieszyć.. Wiem, że nie chce bym pociaszała go w taki sposób że będę mówić że wszystko będzie OK. Pamiętam jak kiedyś wspominał że jak coś to mam go nie pocieszać tylko bardziej zmusić go do pracy.. no ale.. czuję się z tym jakoś źle.. dzisiaj jak widziałam jaki był smutny.. a ja nic nie zrobiłam ;( strasznie się z tym czuję.. powiedziałam mu że spokojnie przyszykujemy się na wrzesień.. no ale... raczej coś takiego ie wystarczy.. Od tamtego momentu non stop jest mi smutno.. źle.. nie potrafię się cieszyć tym że mam już wakacje.. Od jakiegoś czasu jestem w stanie zrobić dla Niego wszystko.. wiem że to nie jest zbyt dobre.. ale ja już tego nie kontroluję.. nie dam rady..
=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=
http://www.youtube.com/watch?v=yb7ijDsleVc
=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=++=