Udało mi się zmieścić rok 2010 na 3 stronach A5 różowego zeszytu.
Stwierdziłam, że udało mi się zrealizować sporą część planów. Jestem z tego zadowolona. Nie spieprzyłam wszystkiego, na co miałam wpływ. Jakimś cudem. A na pozostałe sprawy wpływu nie miałam. Trzeba było je po prostu przyjąć, jak już się bezczelnie do życia wcisnęły.
Wynoszę kupę nowych doświadczeń i niezwykłych wpomnień.
Ten rok nie był zły. Chociaż był trudny. Jak życie. W końcu to jeden fragment życia.
Życzę sobie i wam, żeby 2011 nie był trudniejszy.