"-Chodzi o to.. że nie mam męskiej garderoby.
-A pani mąż?
-Chodzi o to...że nie mam męża.
Między nami zapanowała cisza. Uśmiechnął się. Ja też. Opadłam na fotel jak kukiełka pozbawiona sznurków.
- Żałuję, że nie ma pani męża, aby panu pomóc, ale jak do tej pory nie sądziłam, że mąż mógłby mi być do czegoś potrzebny.
Zaśmiał się i usiadł na kanapie
-A jednak czasem może się przydać.
-Och, już czuję, że nie spodoba mi się to, co pan mi zaraz powie! No ale dobrze, proszę mówić...Do czego mógłby mi się przydać? No, śmiało, proszę mówić...
-Aby dotrzymywąć pani towarzystwa.
-Mam książki.
-Żeby zabierać panią na plażę.
-Chodzę z Bobbym, moim spanielkiem.
-Otwierać przed panią drzwi, usuwając się w cień, kiedy gdzieś pani wychodzi.
-Nie mam żadnego problemu z drzwiami i niespecjalnie podobałby mi się mąż usuwający się w cień. Nie, to niewystarczające, do czego mógłby mi się jeszcze przydać?
-Tuliłby panią w ramionach, muskałby pani szyję, całowałby panią.
-O, już lepiej. Co jeszcze?
-Zanosiłby panią do łóżka i sprawiał, że byłaby pani szczęśliwa.
-Ach tak?
-Kochałby panią.
-Potrafiłby?"
Kocham go za to. <3