Cofamy przez drąga.
Tortury majowe wykończyły mnie odrobinę, ale wreszcie mogę odetchnąć z ulgą - mam wakacje. Dla koni więcej czasu, zdecydowanie jestem na TAK. Z Ququ powoli ruszamy do konkretów, ale jak wspomniałam powoli i mądrze. Za nami kilka spotkań z ziemi i z siodła, stara się , czasem gubi, zamyśla, ale widzę więcej zapału z jej strony. Ahh jak chcemy to możemy wszystko. Ale za to czuje wewnętrzną potrzebę kursu, małego, niewinnego treningu, osoby mądrzejszej. Pomyślę i wymyślę. I nadszedł czas by planować wyjazdy, zjazdy, blabla, za małą mam główkę by to wszystko szybko ogarnąć. Miło i niemiło, ale raczej miło. Lubię gdy coś się dzieje, a zapowiada się bardzo aktywnie. Ahhhh...........konkrety wkrótce.
Żyje ktoś tu jeszcze?