Moje życie to jedna wielka tragedia! Co dwa dni płacz z powodu mojej głupiej matki... płacze- ona siedzi w drugim pokoju z chłopakiem i się śmieje, biorę nóż- pyta się czy jestem głodny, przystawiam nóż do nadgarstka i już prawie leci krew.... odnosze nóż do kuchni mówiąc sobie "wkrótce zrozumią że coś się dzieje" ale jak długo tak wytrzymam? Nie wiem ale za każdym razem już prawie przebijam skóre i prawie żyłe ale szybko się wycofuje i wygląda to tak jak bym dźgnął się cyrklem.... a co będzie jeśli nie zauważą? Co będzie gdy dokończe to co często zaczynam? Co będzie jak dusza ma uleci z mego ciała?
Nie pisz, nie dzwoń, nie myśl, zapomnij to koniec i nic nie zdziałasz...