i nagle okazało się że to w czym jestem naprawdę dobra to robienie z siebie idiotki...
kurwa który to już raz?...
i znów wyczekuje,
i znów mam nadzieję,
i znów godzę się na takie traktowanie wmawiając że tym razem jest inaczej, tym razem Ty jesteś inny, zupełnie inny niż reszta i że Ty taki nie będziesz...a co? okazuje sie że znów wdeptuje w gówno, nie to samo ale nadal gówno...