Kolejne lubiane przezemne zdjęcie- wczorajsze.

Koń jak na przymusową przerwe przez pogodę chodził całkiem przyzwoicie. 

Dobrze zachowywała się przy czyszczeniu. Dopiero kiedy zobaczyła Agnieszke z Cetyną musiała się pochwalić jak ładnie i jak szybko można chodzić do tyłu. Pokazała Cetynie również, że właścicielki można nie słuchać kiedy jest zajęta rozmową bo wtedy jest tak zajęta, że nie zwraca uwagi na to czy koń chodzi do tyłu czy na boki ;)

Ale ogólnie na tyle grzecznie było, że jakieś łopatki i ustępowania się porobiły. ojj. nie macie pojęcia jak mi brakowało takiego dnia. Gdzie nigdzie sie nie muszę spieszyć i mogę na spokojnie poświecić Indze tyle czasu ile jej potrzeba.

''...miała na sobie bluzkę koloru morskiej zieleni, włosy zebrane w prosty kok, z którego wymykało się kilka kasztanowych kosmyków, a słońce wchodzące przez kuchenne okno padało na jej lewy policzek, zapalało go i czyniło ją jeszcze piękniejszą, i że pili herbatę z mlekiem i jedli grzanki z masłem, i że zastanawiali się jakie meble będą najlepiej pasowały do salonu, i że on wstał od stołu by przynieść z jadalni swoje rysunki, na których projektował jak rosztawić meble, zeby najlepiej sie prezentowały, i że ona roześmiała się z jego manii planowania, spojrzała mu głeboko w oczy, uśmiechnęła się i powiedziała, żeby nie zadawał sobie tyle trudu [...] i on powolny i zamyślony, a raczej zaślepiony w adoracji tej kobiety z innej galaktyki, nie zwrócił na tę aluzję uwagi, choć wpadł na to, żeby objąć ją w talii, kiedy szli do drzwi wyjściowych, pocałować ją powoli w progu i pożegnać skinieniem dłoni, kiedy wychodził... nie wiedząc, że wychodzi na zawsze.''

Ciężko się czyta książki, w których jedno zdanie to własnie taki tekst. Trochę dłuższy niż ten cytat ;)