Wczoraj był porno piątek. Wszystko się pierdoliło.
No trudno. Z dupy dzień, chociaż szybko się skończył.
Dzisiaj była sobota. Z Aśką schodziłyśmy lasy i pola. Gilgotałyśmy pasikoniki, liczyłyśmy paski na grzbiecie żabą i oglądałyśmy zachód słońca leżąc na łące.
Chyba ostatni raz w tym sezonie.
Już zaraz uczelnia, już zaraz projekty już zaraz znowu zniknę w tym przetłoczonym betonowym lesie.