zdjęcie na pozór o niczym, a ja ślęczę nad nim drugi dzień.
oto moje "dane" do sprawozdania,
prawda, że żel poliakrylamidowy jest cudowny?:P
też tak myślę...
teoretycznie przeszłam na dietę,
praktycznie nie tak dawno skończyłam robić gofry,
które wyjątkowo wyszły cudownie chrupiące,
bym nie mogła się im oprzeć,
oczywiście zajadałam się nimi bez pamięci,
ale to jedyna forma pocieszenia jaka mi została na te zimne szare dni.
sama nie wierzę w to co się wczoraj stało,
miałam już tyle czasu spokój,
a tu psikus.
nienawidze chorować,
a tego szitu nie cierpię na potęgę.
52 miesiące, może 53 byłam wolna.
nie wiem jak będzie to wyglądać jutro,
oby lepiej niż dziś bo inaczej czarno widzę poniedziałkowe zajęcia
(na których MUSZĘ być.)
fuckin' cold.
a, i chyba przedawkowałam lek 10krotnie,
bo w przeciągu 24 h łyknęłam 2000 mg,
a teoretycznie powinnam wziąć 200 lub 400.
kto by się tam przejmował.
wczoraj także dostałam mega przykrą wiadomość od "znajomej" osoby,
z którą nie widziałam się ponad rok i z którą wg treści mam się już nie znać.
nie sądziłam, że ludzie będą w stanie mnie aż tak zadziwić,
ale cieszę się, że takie rzeczy wychodzą na jaw zanim człowiek wpadnie w sidła obłudy doszczętnie.
poza tym od przedwczoraj jestem zaręczona z Szymim,
co prawda na fikcyjnym koncie,
ale ratuję mu skórę nie tylko przed jego byłymi :P
jest zabawnie, jego znajomi są niezawodni xD
mój nowy mąż na ten tydzień ma na nazwisko Stryer i bardzo, bardzo, bardzo go uwielbiam <3
kocham go. mocno, mocno, mocno.
(podobno kłamstwo powtórzone 100 razy staje się prawdą, u mnie wystarczą 3 powtórzenia.)
nie ważne co chce mi przekazać, zawsze, zawsze, zawsze jest to arcyciekawe i nie muszę wkładać żadnego, żadnego, żadnego wysiłku na zapamiętanie i zrozumienie wszystkiego o czym mnie informuje.
czy coś jeszcze...
hm. wczoraj zanim się pochorowałam byłam na pizzy. [ostatniej przed dietą]
bolą mnie włosy.
wczoraj wieczorem je upiełam i spałam tak, i chodzę w nich tak dziś cały dzień, i znów pójdę spać bo...
mój stan nie sprzyja ich rozpuszczaniu.
węzły po prawej stronie powiększone na maxa.
ale dam radę.
mam jeszcze jutro na dojście do siebie.
oby wszystko się udało.
wczoraj spałam samiutka, bo siostra sobie poszła do kumpeli.
noc mimo wszystko była jedną ze spokojniejszych ostatnio.
choć sny wciąż miewam z piekła rodem.
ale nie wszystkie (:
te tabletki zamulają umysł.
nie czuję weny totalnie,
wczoraj nie czułam nic, więc notatki nawet nie było.
życzcie mi powodzenia, bo z tak spowolnionym procesorem jak dziś...
zbyt daleko nie dojadę :P
jestem słabsza niż motyl i wolniejsza niż ślimak.
tak właśnie się czuję.
dziękuję (:
nakarmisz mnie snami.?