Mówią, ryj nie szklanka, nie stłucze się, ale blizny pozostają...
Tyle się pozmieniało w tym pojebanym życiu, sporo ludzi z niego odeszło, jedni z własnego wyboru, inni umarli. Smutny okres nastał poprzez rozpoczęcie się 2013roku. Wiele rzeczy sobie uświadomiłam, między innymi jak powierzchowni i puści są ludzie, że to nie moja wina, że przyjaciółka wcale nie była źle przeze mnie traktowana, to on po prostu nie chciała mnie wspierdać, rzygała moimi dobrymi chęciami. Zrozumiałam też, że uczucia są kruche jak porcelana, jeden błąd, jedna chwila, jedna sekunda i prysk. Nic nie można cofnąć, nic nie można powtórzyć, nic nie można naprawić. Musimy zdać sobie sprawę, że mając super chłopaka/dziewczynę trzeba korzystać ze szczęścia, bo ona i tak odejdzie, umrze, zachoruje, wyjedzie, pokłócisz się z nią. Szanse, że zostanie przy Tobie są nikłe tak jak wspólna wędrówka waszych dusz po śmierci. Każdy z nas jest skazany na jebaną samotność, szkoda, że żyjemy w czasach, w których słowo koleżanka/ kolega oznacza tyle co wyjście na piwo czy do kina. Mało kogo obchodza problemy innych, mało kto rozmawia o życiu, wychodzi na zwykłe bezprocentowe spacery, polemizuje o jego sensie. Staliśmy się okropnie powierzchowni, niestali w uczuciach. Przykre to jest... sami sobie sprawiamy ból. Kiedy ktoś z Nas potrzebuje pomocy, klikasz na kontakty w telefonie, patrzysz na fejsa i myślisz ... Tyle was tutaj jest a żaden nie będzie w stanie mi pomóc... bo po prostu nie chce... Miejmy nadzieję, że na swojej drodzę spotkam jeszcze wielu wartościowych ludzi, którzy będą potrafili się głębiej otworzyć na przyjaźń.
Ps. Roksanko, byłaś cudowną koleżanką, siostrą, córką, przyjaciółką... Byłaś jedyną osobą, która naprawdę obchodziła się losem innych ludzi. Tak empatycznej osoby nigdy nie spotkałam. Strasznie żałuję, że odeszłaś. Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach, wniosłaś w nasze życie więcej czarów i emocji niż nie jedna osoba, która będzie nam towarzyszyć aż do śmierci.