tak troche smutno

obiecala mi dzis posiedziec i poogladac film, jedno jego slowo i pojechala, obiad ja mam robic i posprzatac, milo, tym bardziej ze za tydzien nie zjezdzam, a oni siedza razem 24/7, z reszta, 10 min z nia spedzilam dzis sam na sam, jak on pojechal do miasta, znow osluchalam sie o rozwodzie, bla bla bla.

Dlaczego wymagasz ode mnie ze bede silna? Ostatnio nawet nie mowie Ci ze mi ciezko, ze czuje sie samotna i ze boje sie ze sobie nie poradze.

Ojczym ciagle mnie hejtuje, milo mi sluchac jaka to brzydka jestem.

Wczorajszy dzien tez nie nalezy do najlepszych.

jestem zmeczona mieszkaniem, ciaglym udawaniem i staraniem sie zeby bylo w miare normalnie, gdy mnie rozsadza od srodka

a teraz czeka mnie sesja...

a co potem? jak ze studiami i wyjazdem?

to wszystko jest przytłaczające

to że nie jestem dla Ciebie oparciem też, czuje się winna że nie potrafie być dla Ciebie kimś więcej, że nie chcesz siedziec ze mna gdy cos jest nie tak..

kolejny dzien siedze sama, a wrocilam po to zeby poczuc sie lepiej, miec oparcie w mamie, tak jak kiedys

jeszcze Ty jestes na mnie zla

beznadzieja