co mam powiedziec? ze znow rycze? że mnie to w chuj zraniło? moze nie samo to co powiedziales ale dzisiejsza rozmowa, jest mi tak przykro.
leze na lozku i nie mam sil nawet siegnac po kawe, jestem zmeczona, nie fizycznie ale psychicznie, ciagle zycie w strachu, swiadomosci ze zaraz bedzie cos nie tak, ze nie jestem wystarczajaco dobra, nienawidze siebie i jest coraz gorzej, coraz czesciej nie wytrzymuje i placze, w poduszke, zamykajac sie w moim pokoju, w tych czterech scianach ktore tyle widzialy, chcialabym zeby mnie przytulil, powiedzial bedzie dobrze, rozumiem, razem damy rade, pojechac na mieszkanie, wizja zajebista, ale co z bracmi? co z powrotem? jak wroce bedzie jeszcze gorzej..
ojczym wlasnie gdzies pojechal najebany, jak milo, pada wiec nie idzie do ''roboty'' i siedzi caly dzien w domu, nic nie robiac i woząc sie po mnie, a mama nic z tym nie zrobi, w sumie ostatnio jak mu cos powiedziala to ten sapał że jestem pierdolonym kapusiem, czy to normalne?
Czy ja moge byc normalna?
ostatni tydzien byl przepelniony alkoholem, bo jak sie napije jest mi lepiej, zapominam na chwile, na chwile jestem przebojowa, usmiechnieta, taka normalna, taka jaką chcialabym byc zawsze.
do tego wczorajszy dzien, w zyciu nie widzialam Cie w takim stanie, najgorsze jest to ze Cie rozumiem i wiem co przezywasz i nic nie jestem w stanie zrobic opocz tego ze przyjme Cie do siebie, przytule i powiem ze ''rozumiem''
Jestes moją przyjaciółką i kocham Cie za to jaka jestes, nie powinnas sie tym przejmowac, łatwo mowic, nie? Bo ja tez slyszalam takie slowa, a czy przestalam? Nie, nie mozna nie przejmowac sie tak bliskimi osobami, nie da sie.
Użytkownik kyurixsan
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.