"wieczór jest lodowaty.Jestem przelanym bólem swojej porażki.Wychodzę za furtkę, wsiadm do samochodu i cieszę sie z nadchodzacego bólu. Czyste piękno. Zero szczerych uśmiechów, żarty innych nie będą mnie już bawić, smutek będzie mi towarzyszył przez długi czas. Dążyłem do tego przez długi czas, marzyłem o tym, tęskniłem za uczuciem pustki, za ciężkim oddechem.
Zakłamanie którego jestem uosobieniem. Jadę autem, szybciej, już nic nie jest wazne, nic nie ma wartości, znaczenia. Cudowny moment upadku w którym nie czujesz nic oprócz bólu. Każdy łyk alkoholu smaukje jak ambrozja, jego działanie jak ułaskawienie więźnia skazanego na dożywoci. Piekne uczucie bólu. Dążyłem do tego, tęskniłem za moja prywatną muzą. Będę rzygał żółcią, krwią. Przy każdym oddechu będę czuł błogie uczucie umierania, cud śmierci. Będę sie był, będę walczył i przegram, przegram kazdą z moich wielkich wojen. Mijam kolejne drzewa, przeskakuja jak ludzie wokół.
Przyspieszam. Może by tak zgasić światła? Stał bym się niczym i niczego nie byłoby wokoło. Do czasu zetknięcia sie samochodu z innym obiektem stałym. Jestem martwym aspektem społecznym. Nie ptrzebuje miłości, nie dąże do spełnienia bo albo go nie widzie albo ono nie istnieje. W razie zetknięcia jestem ubezpieczony.
Nie ma niczego oprócz numerów. Ty i ja jesteśmy numerami których nikt nie wybiera. Jesteśmy jak chore konie wyścigowe, kazdy wie z nic z nas nie będzie."
Dążymy do marzeń rodziców.
Sylwester był, był.
Całkiem sie wytańczyłem.
Oczywiście pozdrawiam Darię z która trochę się taczyło.
Nie mam postanowień na nowy rok bo nie wiem czego chce.
Nie wiem do czego dążę. Chciałbym zdac maturę i to chyba wszystko.
Ładne zdjecie? Dunno who is dis nyga.
A macie wyjebną w kosmos notkę na rozpoczęcie 14. pis joł.