Wałbrzych czwartkowo - wypad na Szczawno. Pogodo wróć!
Nadchodzi jesień, zbliżają się studia i niebo tak jakby staje się cięższe, bardziej szare i bliższe Ziemi. Kasztany lecą z drzew, a ja już ich nie zbieram. I już nie suszę żółtych liści klonu między stronami opasłych ksiąg. Chyba dopada mnie chandra; za mało mam zajęć, za dużo czasu na wspomnienia. Pora wziąć się w garść, popalić mosty, wyburzyć stare miasta. Nadszedł czas, by zgnieść przeszłość i wywalić ją do kosza. A może lepiej spalić?
Mimo wszystko czuję spokój ostatnio było dobrze, próbuję więc żyć nadzieją, że nic się nie zmieni. Że znowu nie zawisnę w próżni. Wolę sięgać dna niż żyć w ciągłej stagnacji.
Idę spać. Może sen pomoże uporać się ze wszystkim.
Zum nächsten Mal.