Kochany Mój!
Dostałam Twój list z opieprzaniem. Masz kupę racji. Ciągle robię to, co mi się podoba, i nie słucham się Ciebie ani nikogo innego. Pod tym względem jestem paskudną egoiską, rozwydrzoną małpą. Jedyne, co mnie upodabnia do człowieka, to wyrzuty sumienia. No, ale o mnie oczywiście nie usprawiedliwia. Teraz na przykład jestem na wpół zjedzona przez wyrzuty sumienia (głównie z tego powodu, że znowu "będę grała w karty" w Wielkanoc)...
Pocieszam się tylko, że mimo wszystko robię postępy w umiejętności kochania. Przed Twoją Erą, zanim się pojawiłeś, mężczyźni byli u mnie zawsze na bardzo dalekim planie, gdzieś między łódką a ciotką z Piotrkowa. A Ty, mimo wszystkich numerów, które Ci robię, jesteś jednak naprawdę najważniejszy ze wszystkiego. Powtarzam się, ale to nic. [...]
Ja się nawet staram pilnować, żeby nie zajść w złudzeniach za daleko, żeby w pewnym momencie nie dostać po głowie. No i przede wszystkim starałam się "na nas" nic nie "budować". To miała być zupełnie nieżyciowa historia, bukiecik bladych fiołków. [...] Wydawało mi się przez dłuższy czas, że samo życie skazuje nas na ulotność i abstrakcyjność.
Tymczasem "samo życie" spłatało nam figla. Przywiązałam się do Ciebie jak pies, Jeremi! Dawna zasada, w myśl której mężczyzna był dla mnie dodatkiem do pejzażu - poszła w kąt. Jestem Twoja, co tu dużo gadać. Może to się w tej chwili tak bardzo nie rzuca w oczy, ale pamiętaj, kogo bierzesz - kundla, włóczęgę. [...]
Bo przy Tobie (i dopiero przy Tobie, i tylko przy Tobie) miłość zaczęła dostarczać mi doskonałego, wariackiego szczęścia. Dawniej chłopcy byli mi potrzebni do gadania, do służenia, do przewożenia, ale szczerze mówiąc, to było mi trochę wszystko jedno, który to chłopiec. Chciałam, żeby umiał zreperować moje maszyny, żeby porządnie wiosłował i rozumiał, co się do niego mówi. Ba, przywiązywałam się i nawet wiązałam się, i nawet tęskniłam, ale nigdy nie łapało mnie takie szczęście, jak na przykład wtedy, kiedy patrzyliśmy na zegar w Krakowie. [...]
Kochany, sprawiedliwie oburzony mój, mój Zmysławie jedyny i Poeto Mój Najwdzięczniejszy! Już na pewno nie będę pisać, bo się "zbiegnę" z tym listem. Zresztą - ten list będziesz czytał z tydzień, nie?
Twoja Agata I
/Agnieszka Osiecka do Jeremiego Przybory, 10 IV 1965