Rzekłem że za tydzień? Kłamałem! Bo i sprawa pójdzie zapewne z odpływem w miejskich szaletach i wiejskich wychodkach.
Wydawało by się (ślepcowi nawet z uszkodzonym słuchem) że "Baśń o Obamie" to wczesny bardzo prequel wielu superdprodukcji zarówno science- jak i political-fiction rodem z Hollywood. W umysłach entuzjastów spiskowej teorii dziejów zapewne gotuje się od podejrzeń o oparcie działań tego, jakże pokochanego już Polsce, uśmiechniętego Mulata, o scenariusze tychże superprodukcji. Tak jakby Jego Ekscelencja Prezydent USA, chciał za wszelką cenę stać się prekursorem rządów w nazwie jakiejś US CORP. O szczęśliwi ludzie którzy tego dożyją. Nastanie dostatek i dobrobyt a Ci ignoranci, którzy tego nie zauważą będą zapewne pozbawieni WSZELKICH ziemskich problemów. Przestrzeni nad głowami naszych dzieci i wnuków pilnować będą USS Lincolny i Washingtony, coby się ktoś nie porwał na głupi pomysł ucieczki drabiną z Raju Na Ziemi. A, urodozny na Kryptonie, wybawca ludzkości (się Superman w grobie przewraca), spijać będzie nektar chwały. Dziatwa wierszować będzie w szkołach jego zasługi a cywilizowana Europa bić pokłony. US(r)A sucks and nobody gives a damn'? Jeszcze niech ktoś powie że "mnie to nie dotyczy, przecież, prawda?". Ja nigdy śliny nie szczędze przy napadach śmiechu.