...wszystko się zmienia mija...przestaje błyszczeć choc we wspomnieniach pulsuje wciąż przywołując niesamowicie bajeczne obrazy...czasem w miejscu najczystszego zycia po roku nieobecności blizszej duchowo tak samo...wiedząc ze nigdy nie jest tak samo...w tym miejscu zawitać może ubóstwo bliskości...wtedy liście na zdrowych gałęziach drzewa znikają razem ze zdrowymi gałęziami...ktoś je obciął...zabrał cud relacji mieszyduchowej przypieczentowanej fizyką...przypieczonej fizyką....a może...drzewo chciało stracić konary...? w zyciu albowiem kontrast jest naturalny...i na tym polega harmonia...czy ideał...?
pozdrawiam wielkopolske:)
fotke cyknełam jakiies 10 mies temu