Hey:)
Ale...coś napiszę:)No to tak wczoraj rano siedziałam w domciu a po południu na 18 byłam umówiona:)Fajnie było...:)
No wczoraj tak sobie myślałam o wszystkim i o niczym xD...doszłam do takiego smutnego wniosku...:(Ta miłośc to jest choroba na którą nie znam lekarstwa...niestety...:(:[placze]
Dziś byłam w kościele na 12...jak zwykle zresztą...no i...spodkałam go...:(Wspomnienia powróciły...:(Wszystko zaczęło się od nowa:[placze]
Ale spodkałam też moją koleżankę...no i sobie tak pogadałyśmy...:)Nawet nie zauważyłąm kiedy minęła godzina:)
OK ja kończę...:)
POzdrófffka dla:
Mojej kofffanej paczki:)
Dla mojego skarbka:*
I dla reszty:*