Francuzi cieszą się, że francuskie, Anglicy, że angielskie, a Polacy, że... francuskie albo angielskie. Kurwa czy my już naprawde nie mamy się czym pochwalić !?
W świecie muzyków chodzi o to, że stawianie polskiego muzyka ponad amerykańskiego oznaczało by niezrozumiałą przeze mnie możliwość wyśmiania, a to niby dlaczego? w jakim elemencie Włosi czy Francuzi są lepsi od nas? Chyba rzeczywiście tylko w piłkę... Przyjrzyjmy się troche nazwiskom "zagranicznych" perkusistów: Gene Krupa-jego rodzice byli Polakami , Rod Morgenstein-to chłopak z Grodziska , Marco Minneman z Łodzi , Gary Novak-to Białystok , Bobby Jarzombek-też pewnie sam sobie nazwiska nie wybierał... Polskie wcale nie znaczy że gorsze, a już nie wspomnę że Darek Brzozowski śmiga w zespole Dimmu Borgir, który to swój bagaż popularności posiada.Taką negującą postawą sami tworzymy wizerunek wiecznie przegranych "No bo czym wy, Polacy, możecie się pochwalić?"