Mam piękną przyjaciółkę, a poza tym to staram się znaleźć coś poza nastrojami a'la strzel sobie w łeb.
I są przecież jasne punkty, na przykład aksolotle w akwarium, niemieckie gofry z Biedronki dwa złote za dwanaście sztuk albo jak mówisz do mnie w półśnie "mamo, tak przykryję plecy".
Są też momenty gorsze, przede wszystkim twarożek domowy z dodatkiem ogórka, kiedy masz brudną szyję i wszechobecny zapach gotowanych trzy godziny buraków i octu.
Nade wszystko nie byłem gotowy usłyszeć te wszystkie słowa, bo w każdym zdaniu widzę jakieś odniesienia. Potrzeba utożsamienia się kiedyś doprowadzi mnie na skraj absurdu. Jeśli, nie daj boże, zostanę ostatnim człowiekiem na ziemi bedę musiał zrozumieć jak to jest mieć nibynóżki i robić fotosyntezę.
Co do niby - wszystko jest niby. Bóg, panteizm, moje nogi, co chcę robić w życiu, wszystko to jest, no pewnie ale z drugiej strony nie potrzebuję. I to martwi, że mógłbym wyłącznie siedzieć i czytać mało wymagające wiersze, pić kolę w ilościach przemysłowych, bawić się w przedwiecznego maga i czekać.
To jest słowo klucz. Nie wiem kiedy skończyła się granica pomiędzy niecierpliwością, a potraktowaniem tego co się wydarza jako ujścia dla wszystkich moich lęków.
Dlaczego jedynym moim osiągnięciem z ostatnich kilku lat jest to, że przestałem ciebie kochać, no ja pierdolę, co za osiągnięcie skoro "serce pojemne jak przedwojenna wanna i pragnienie by ją wypełnić". Ja się nie uczę żadnych lekcji i doskonale wiem, że każdy kolejny raz będzie taki sam. Nawet chciałbym tak znowu w jakimś sensie, chciałbym zdychać z miłości.
Nie możemy się spotkać nigdy, bo najpierw muszę siebie. Obiecuję nie wychodzić z ciała, nie wracać do skutera kolor bordo metalik, nie ubierać więcej brzydko choinki, przestanę nawet wrzucać śmieci do pudełka. I wtedy będzie tak jak jest teraz pod tym względem, czyli poprawnie i stabilnie.
To ten moment w życiu kiedy zaczynają rozczulać mnie starsze panie, jestem śmiertelnie przerażony tym rozczuleniem nad ich dobrotliwymi uśmiechami, połyskującymi oczami i drżącymi dłońmi. Te drzwi, proszę pani, od kościoła, one tak ciężko chodzą, bo tu mało ludzi przychodzi. No tak, szkoda.
https://www.youtube.com/watch?v=Z9IODJdi3GA
Sztormy zachowam dla siebie, wszystkie. Niech mnie rozpierdoli na strzępy, na cały ocean rozrzuci.