Bilans ostatniego tygodnia, od poniedziałku do poniedziałku oceniam dość gorzko. Nie lubie tracić i nie umiem tracić, a jeszcze gorzej gdy nie ma czego już tracić. Zadziwia mnie to jak nieświadomi jesteśmy. Żyjemy sobie spokojnie, smiejemy sie, spotykamy z przyjaciółmi, czekamy na jakiś konkretny dzień, żyjemy nieświadomi tego, że za chwilę, za rogiem coś zwali nas z nóg, dostaniemy w twarz. Myślimy, że nic gorszego już się nie stanie, a tu jednak, tęsknimy za pierwszym ciosem.
W obliczu tych ostatnich wydarzeń, które przykryły nawet i te obecne dobre chwile, znów jak zwykle próbuję uciec do przeszłości i ukryć sie we wspomnieniach. Szkoda tylko, że i w nich jest smutek i tęsknota i brak już siły na kolejną walkę z objawami...
umiłowanie do przeszłości
zostało wyjaśnione
wtedy więcej radości
a teraz puchną skronie
od zachodów nie moich
przedawnionych wspomnień
umiłowanie przeszłości...
jesienny odcień...
... i teraz kiedy tak siedzę przy oknie,
bo nie wiem dla kogo mam żyć
dotykam Ciebie tak nieistotnie...
Użytkownik kosmatek
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.