No i po woodstocku...
Siedze w domu i próbuje ropocząć nauke, która nieubłaganie mnie czeka, a także w końcu spróbować spać o stosunkowo normalbym czasie i zaspokajającej długości.
Koniec wakacji.
Przynajmniej dla mnie.
Od jutra próby do lata teatralnego w którym czynnego udziału niestety nie będę mogła wziąć udziału (patrz wyjaśnienie wyżej)
W sumie można by podsumować wakacje. A więc:
1. Mam jasne blond włosy, tylko cztery kolczyki i schudłam.
2. Poznałam nowych ludzi, ale pewnie z nikim z nich nie będe utrzymywać żadnego kontaktu.
3. Po raz pierwszy (przynajmniej nie pamiętam wcześniejszego) miałąm podawany tlen.
4. Przez jeden dzień nie myślałam, no właśnie o niej. Było warto.
5. Całkowicie uzależniłam się od palenia i przepaliłam gardło. Właśnie nie paliłam już dobe, więc zaraz trzeba będzie się przejść do sklepu.
6. Ostatecznie wakacje nic nie zmieniły ani nie wniosły do mojego życia, które będzie tak samo... nie bedę zrzędzić, mniejsza...
Nie pisała poł roku, a teraz nienapisała nic wartościowego. Norma.
Na pocieszenie (to ma być pocieszenie dla mnie ,więc chyba pisze to tylko po to, żeby uzmysłowić samej sobie, że nie ma odwrotu) podjełam decyzje, teraz musze tylko poczekać na odpowiedni moment.
Rysunek zrobił mój brat Arobal, i dzisaj niechcący sie na nie natknęłam,
chociaż ma już pare lat. Dzięki braciszku, jest naprawde piękny.