photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 LIPCA 2013

"Dobrze, ze dzis wybieglam z tego autobusu... Bo bardzo potrzebowalam Cie blisko, chociazby na chwile."

 

"-ale widzialysmy sie dzisiaj.. *__* jeeeeeeej

-Wczoraj juz, wczoraj!

-no ale no, niedawno

-Cicho tam, niedawno. Dawno temu to bylo, miliony lat, jeszcze przed Chrystusem chyba."

 

Twarz jest już szara. Kiedyś miałam czas na jej malowanie. Teraz przyglądam się jak blednie.
Rok zatrzymany w pościeli. Mimo, że zmieniam ją co tydzień nie mogę wydrzeć z niej Ciebie. Zespoliłaś się ze szwem, z puchem miękkich wnętrzności.
Pamiętam jak stanęłaś w drzwiach i wydarłaś z piersi cały nasz świat. Jednym pociągnięciem. Jakbyś uwolniła wannę od nadmiaru wody. Wtedy nie wiedziałam, że wszystko, łącznie z Twoim zapachem, z przemocą tygrysa, wgryzło się w mój dom i serce.
Rok to kropla w morzu, to przelotny uścisk ręki, który wypala ranę. Jest głęboka i boli przy najdrobniejszej pracy.

23 maja przeszłość

Już jesteś spóźniona. Musimy się obudzić, ale ciepło Twojej skóry próbuje przygwoździć mnie do łóżka. Dlatego mocno się w Ciebie wtulę i obiecam sobie, że czas właśnie teraz, w tej czasoprzestrzeni, zatrzyma się na zawsze. A kiedy byłyśmy blisko, Twoje piękno zagłuszało wszystko, dając mi pewność, że nie ma rzeczy lepszej, piękniejszej i słodszej od Ciebie. Zazdrościłam Ci tego ogromu miejsca, do wypełnienia. Między piersiami, a sercem znalazła się niewielka przestrzeń, którą z kocim przytuleniem pragnęłam wypełnić.
O, otwierając swe oczy spojrzałaś w moje. Witaj. Nie powiedziałam tego na głos, ale wiem, że usłyszałaś szybsze bicie serce, którym próbuję Cię przeszyć. Podnosiłaś się rytmicznie opadając z siłą fali, która mogła zburzyć spokój - taflę skroplonego powietrza. Tak, jestem okrutna w milczeniu, ale po co słowa. Wszystko maluje się na mojej twarzy.
Jak wcześniej, kiedy nie musiałaś się spieszyć, wnikliwie badasz moje oczy. Są pełne Ciebie. Możesz to wyczytać. To i jeszcze więcej, kiedy bez świadomości i bez oporów moje ręce lądują na Twoich gładkich pośladkach. Chwila była za krótka. Nie mogłam się Tobą nasycić, wiesz? Pozwól na jeszcze odrobinkę. Uszczknę tylko kawałeczek Ciebie, żeby wytrzymać do następnego spotkania. Proszę&.


Teraz, mój pokój i serce, wykrwawiają się wzajemnie, niczym pęknięta tętnica porzucona sama sobie. Takich ran ani nie zostawia się na później, ani nie leczy.. Zostają porzucone na wykończenie. Stają się strachami. Próchniejącymi drzewami pełnymi korników. Może za jakiś czas, kiedy wystarczająco mocno wytrzesz się w pamięci, odnajdę w sobie to światło, które doprowadziło mnie do szczęścia i ponownie je wzniecę, by dostrzec życie - girlandę nadziei...

 

 

 

Bąbelek.