83
Jeszcze długo gorące łzy płyną po moich policzkach. Jestem słaba i nie mam pojęcia gdzie zniknęła ta anielica, którą byłam jeszcze kilka miesięcy temu. Miłość do Daniela zmieniła wszystko. Gdzieś zgubiłam swój upór i odwagę, stałam się podatna na ból i cierpienie. I choć nie wiem jak bym się starała, to i tak nie potrafię zapomnieć o łączącym mnie z nim uczuciu.
Nagle słyszę za sobą jakiś ruch - chrzęst żwiru i czyjś oddech. Przestraszona powoli unoszę głowę, a kolejny szloch zamiera w krtani. Odwracam się, lecz nikogo za mną nie ma. Podnoszę się szybko i rozglądam dookoła. Nic. Nasłuchuję dłuższą chwilę i powoli zaczynam uspokajać oddech. Pewnie tylko mi się wydawało. Powracam do swoich czarnych myśli, gdy nagle znów jakiś szelest przerywa ciszę. Zaczynam panikować, tym razem na pewno się nie przesłyszałam.
- Coś nie tak?
Wyraźnie słyszę czyjś głos, gwałtownie odwracam się za siebie lecz widzę tylko smugę złota.
- Nie pogrywaj ze mną! - wołam w przestrzeń.
- Nie miałem zamiaru.
Silne ramiona okryte czarną tkaniną obejmują mnie od tyłu. Próbuję się z nich wyrwać, lecz to na nic.
- Puść mnie! - krzyczę nadal starając się uwolnić.
- Ciii...
Otacza mnie dziwnie znajomy zapach, a wcześniejszy odblask złota przywodzi mi na myśl tylko jedno - archanielskie skrzydła. Szybko przesuwam w myślach listę wyższych rangą aniołów, którzy mogli by przyjść mi z pomocą. Decyduję się na jedno.
- Rafael? - pytam przestając się szarpać.
Wyczuwam, jak postać za mną potrząsa przecząco głową i wydaje z siebie dziwny pomruk. Jej ramiona zaciskają się ciaśniej wokół mnie, a jedna z dłoni unosi się i przyciska mi do nosa oraz ust chustkę nasączoną jakimś drażniącą zmysł węchu substancją. Szybko uświadamiam sobie co to takiego, ale już za późno, lek zaczął działać. Mimo wszystko nie poddaję się - za wszelką cenę próbuję się uwolnić, staram się zachować przytomność, zniwelować działanie środka odurzającego. Mój umysł staje się jednak okropnie powolny i ciężki, przestaję nad sobą panować. Dostrzegam jeszcze tylko stojącą nieopodal ciemną furgonetkę i kolejną nieznaną sylwetkę. W głowie pojawia się ostatnia myśl - jakim cudem udało im się tak łatwo mnie podejść, a potem nie ma już nic. Moje powieki opadają zasłaniając widok na ten mroczny świat...
Przepraszam, że takie krótkie.
E.