Popchnęła mnie i usiadła na mnie okrakiem, spoglądała z ukosa w kierunku mojej twarzy. Czekała na moją reakcję, więc delikatnie przejechałem dłońmi po jej nagich udach, nie zostałem odtrącony. Lucy pochyliła się, nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Cały czas mi się przyglądając pocałowała mój policzek, nos, skronie, czoło... Pragnąłem jej, jak jeszcze nigdy dotąd. Oczekiwanie na ten "prawdziwy" pocałunek było nie do wytrzymania, moje napięte ciało zadrżało. Odsunęła się, a na jej twarzy pojawił się kpiący uśmieszek. Bawiła się ze mną. Opuszkami palców drażniła skórę na moim torsie i ramionach. O nie, nie ma tak dobrze - pomyślałem i zrzuciłem ją z siebie. Ha! I kto jest górą? Teraz to ja leżałem na niej. Spijałem z jej ust słodkie pocałunki, muskałem ustami jej szyję, dekolt... Mruknęła zadowolona, a ja zahaczyłem wargami o płatek jej ucha. Zachichotała i pogładziła mnie po plecach. Drżącymi z pożądania palcami ściągnąłem jej koszulkę. Dziewczyna znieruchomiała, opuściła ręce po bokach, szczęka jej zadrgała. Opadłem obok niej na łóżku i spojrzałem na nią pytająco, lecz ona odwróciła głowę. Sunąłem palami po jej dłoni aż do ramienia, a gdy dotarłem do policzka, delikatnie odwróciłem jej głowę w moim kierunku.
- Hej... spójrz na mnie - szepnąłem łagodnie.
Lucy spełniła moje życzenie, jej oczy były pełne wahania, niepewności, gdzieś tam w głębi zobaczyłem nawet ból. Powoli usiadłem i przyciągnąłem ją do siebie. Wtuliła się w mą nagą pierś.
- Spokojnie... możemy z tym zaczekać - nie chciałem czekać, ale dla niej zrobiłbym wszystko.
Odsunąłem się, by móc spojrzeć jej w oczy - lśniły od wstrzymywanych łez. Wróciłem do poprzedniej pozycji i zacząłem się razem nią delikatnie kołysać.
- Ciii... nie płacz...
Chwilę się tak tuliliśmy, a potem pociągnęła nosem i szepnęła:
- Dziękuję.
Pocałowałem ją w czoło, a ona otarła oczy.
- Chyba nie mogę Ci znów tak po prostu zaufać, potrzebuję czasu...
- Wszystko ok - mruknąłem i znów chciałem ją objąć, ale przerwało mi buczenie telefonu.
Wahałem się czy wstać i odebrać, czy zostać przy niej.
- Idź, zobacz kto to. Nigdzie nie ucieknę - uśmiechnęła się smętnie i zabrała do zakładania bluzki.
Sięgnąłem do plecaka i nie patrząc na wyświetlacz odebrałem.
- Tak?
- Hej, Jess - poznałem głos Mike'a. - Możesz wpaść do stajni? Z Aris nie jest najlepiej.
Zmarszczyłem brwi i rozejrzałem się z roztargnieniem po pokoju - liliowe ściany, dębowe panele, proste meble...
- Zaraz będę.
Rozłączyłem się nie czekając na odpowiedź. Sięgnąłem po t-shirt i błękitną bluzę wkładaną przez głowę. Lucy patrzyła na mnie zdziwiona.
- Wychodzisz? - zapytała.
- Mike dzwonił, prosił żebym zajrzał do Aris. Nie masz nic przeciwko...? - znów się wahałem.
- Nie, nie... idź. Zrobię jakąś kolację.
Dałem jej całusa w policzek i wybiegłem z mieszkania.
Przepraszam, że tak krótko, ale praca domowa z niemca na mnie czeka :(
Edelline
P.S. Chcę Wam polecić ciekawego bloga ^^ Z opowiadankami ;*