Obudziłam się nad ranem. Przetarłam opuchnięte od płaczu oczy i usiadłam na łóżku. Zaczęło burczeć mi w brzuchu, więc wstałam i powędrowałam do kuchni. Na stole leżała kartka od mamy "Dzisiaj wrócę później niż zwykle. Sałatkę masz w lodówce. Całuję, mama." Ze smakiem zjadłam porcję swojej zieleniny i postanowiłam iść się ogarnąć. Wzięłam orzeźwiający prysznic, wysuszyłam włosy i ubrałam świerze ubranie. Naciągnęłam na siebie ciepłą bluzę i wyszłam z domu. W stajni słychać było rżenie koni i odgłos pracy. Na samą myśl o spotkaniu z Sebastianem robiło mi się niedobrze. Weszłam do stajni i zabrałam szczoty, siodło i ogłowie z siodlarni po czym skierowałam się do boksu Kasztana. Bez słowa minęłam Sebka, który coś do mnie mówił i na drewnianych drzwiach powiesiłam rząd jeździecki. Zaczęłam czyścić gniadosza kiedy ktoś oparł się o drzwi jego boksu. Nie musiałam zgadywać żeby wiedzieć że to Sebek.
-Asia, przepraszam. Nie chciałem tak na ciebie naskakiwać.
-Weź przestań, nie mam ochoty z tobą gadać..
-Ale..
Już miał zacząć kiedy chwyciłam za wodze od ogłowia i wyszłam na zewnątrz stajni. Chciał pomóc mi wsiąść.
-Zostaw mnie, sama sobie poradzę! - oburzyłam się.
-Aśka co Ci się dzieje? Czemu się tak zachowujesz?
-A jak mam się zachowywać po tym co mi wczoraj powiedziałeś?!
-Przecież Cię przeprosiłem..
-Przeprosiny nie zawsze wystarczają! - powiedziałam, zobaczyłam jeszcze Damiana który siedzi w siodlarni i odgalopowałam bo poczułam że zaraz się rozpłaczę. Przeszłam do stępa kiedy tylko z oczu zniknął mi budynek stadniny.
***
Mimo zmarzniętych palców u rąk, dalej twardo czyściłem grzbiet Azji. Z jej chrap unosiły się ciepłe obloki powietrza, które szybowały ponad moją głowę. Właśnie kończyłem czyścić nogi klaczy, gdy usłyszłem stukot kopyt na betonie. Zainteresowany postanowiłem sprawdzić skąd dobiega ten dźwięk. Wychyliłem głowę przed stajnię i sobaczyłem gniadego wałacha. Kasztan nie wiedział gdzie iść. "A gdzie Asia? Może jej uciekł." Zastanawiałem się. Zaprowadziłem konia do stajni i rozsiodłałem. Azję także wprowadziłem do boksu i postanowiłem poszukać stajennego. Chcąc niechcąc musiałem z nim porozmawiać. Znalazłem go w paszarni. Uzupełniał owies na obiad.
-Widziałeś gdzieś Aśkę?
-Nie, czemu pytasz? - zapytał marszcząc czoło.
-Kasztan wrócił do domu, ale bez niej.
-Jak to? - zapytał a jego oczy przybrały nieokreślony wyraz. - Nie wróciła z nim? - zapytał jeszcze raz.
-A niewyraźnie mówię?
-To co ty tu jeszcze robić trzeba jej szukać! Saba! - zawołał psa i poszedł w stronę lasu.
Poszedłem w jego ślady i razem z Aleksem poszliśmy za nim.
-Saba szukaj Asi! - Sebastian rozkazał suczce. - ASIA! ASIA! - wołał za nią lecz nieskutecznie.
Po chwili ciszy zaczęli ze sobą rozmawiać.
-Jak ona mogła być taka głupia i pojechać na tym koniu w zimowy teren! Przecież on jest nieobliczalny!
-Tak wiem to, ale przez niego się poznaliśmy. Wtedy obiła sobie lekko plecy i cztery litery.
-Aha. W ogóle, ty do niej coś tego?
-Hmm.. Wiesz w sumie jest ładna i bystra. Ma hipnotyzujące oczy. Czuję do niej miętę ale raczej ona nie zwróci na mnie uwagi.
-Niby czemu?
-Tak jakoś czuję że po prostu woli kogoś innego. Ja nie jestem tym kogo by chciała.
-Naprawdę? A kogo by..
Nie zdązył dokończyć bo gdy pies stajennego zaczął szczekać i biec za śladami konia na polu, Aleks pobiegł zaraz za suczką. My oglądając się na siebie zaraz popędziliśmy w ślad za psami przez wielkie zaspy.
***
Ocknęłam się ze strasznym bólem głowy. Próbowałam wstać ale zawroty nie dawały mi zrealizować mojego planu.
-No to pięknie. - powiedziałam i podniosłam nogę a zaraz potem gwałtownie ją opuściłam po czym dosłownie zawyłam z bólu. Usłyszałam chrzęszczenie w kostce.
-Pięknie ! - krzyknęłam. Chciałam zacząć wołać o pomoc ale nie zdążyłam bo znowu widziałam tylko ciemność.
Część powstała z pomocą i korektą Edelline. ;** Pomagasz wrócić do formy ;)