po pierwsze raz jeszcze sto lat nasz stary już Marcinku :*
no może warto czasem też jednak coś tu napisać, a nie tylko w swoich prywatnych notatkach?
ale z drugiej strony po co? domyślam się, że nikogo to nie obchodzi. W zasadzie zawsze robiłem to dla siebie, aczkolwiek sprawiało mi radość, gdy czasem ktoś napisał mi coś miłego, spytał o radę, czy gdzieś tam znalazł w moich historyjkach jakieś wyjście ze swojej podobne sytuacji. Było też trochę hejtów, trochę cennych uwag i rad, ogólnie mimo wszystko lubię ten śmieszny serwis zwany fotoblogiem i chyba właśnie tylko dlatego postanowiłem dziś coś tu napisać.
zabawne, kiedy myślisz, że uwolnienie się od czegoś na prawdę ci pomoże, a jednak gdy już to się stanie czujesz ogromną pustkę, brak ci czegoś, jakiegoś punktu zaczepienia. Zawsze wydawało mi się, że ta sytacja wyniszcza mnie od środka, że to wszystko źle na mnie działa, tak na prawdę to ja sam źle na siebie działałem w tej sytuacji. Źle reagowałem, źle szukałem z niej wyjścia, ukojenia bólu w złym miejscu. Niestety człowiekowi strasznie łatwo się pogubić w takiej sytacji.
Gdy żywimy mocne, prawdziwe uczucie do jednej osoby jednocześnie wiedząc, że najlepszym wyjściem z tego jest zapomnienie i pozostanie w granicach przyjaźni, żeby nie komplikować jej życia bardzo łatwo póść w złą stronę. No i właśnie to przytrafiło się mnie. To nie to uczucie mnie niszczyło, niszczyła mnie moja ucieczka przed nim. Zupełnie niepotrzebna, teraz z perspektywy czasu widzę, że łatwiej było po prostu mi powiedzieć, że to wszytko przez nie. Gdybym nic nie robił i czekał aż samo odejdzie tak jak to się stało po jakimś czasie, to moze nie cierpiałbym tak bardzo? Teraz mogę sobie gdybać, ale podejżewam, że tak właśnie by było. Jednak szukanie ukojenia wśród innych kobiet nie było dobrą decyzją, nie miałem złych zamiarów, to mogę przyznać, co jednak nie zmienia faktu, że za każdym razem wychodziło źle. A chciałem przecież tylko uwolnić się od niej, chciałem stłumić w sobie to uczucie, jednak gdy tylko wydawało mi się, że przygasa wtedy ono wybuchało ze zdwojoną siłą i niszczyło wszystko nad czym pracowałem. Jednak jak ten debil nadal robiłem to samo nie ucząc się na pierwszej takiej porażce. To był błąd, ale jak to mówią mądry polak po szkodzie. No coż, teraz na szczęście wiem, że czas jest kluczowy w takich sytuacjach no i wiem czego nie powinno się wtedy robić, chociaż mam nadzieję, że nigdy z tej wiedzy nie będę musiał korzystać.
Teraz to wiem, ale co mi z tego, gdy zdążyłem skrzywdzić przez głupotę, egoizm i bezsensowną pogoń za wyimaginowaną wizją szczęścia kilka osób, na których wbrew pozorom mi zależało. Teraz już tego nie nadrobię, nie ma szans, nie ma jak...
Wracając jednak do końca tego uczucia, to rozmywało się ono we mnie aż całkiem zakinęło już bez jakiejkolwiek szansy na powrót(chyba). Gdy to się stało poczułem ulgę, radość, smutek i pustkę. Co z tego zostało? Wszystko. Wszystkie te uczucia nadal przewijają się na zmianę i szczerze mówiąc zniknięcie tego uczucia nie sprawiło, że jest mi lepiej, czy łatwiej. W zasadzie chyba wręcz przeciwnie. Wtedy po porstu ja sam sobie przeszkadzałem zamiast normalnie żyć. A teraz? Teraz jest tylko pustka i zamglony świat wokól mnie. A może to tylko przez przyzwyczajenie? Może to po prostu tylko zmiana? Zmiana, która jest po prostu bardzo dla mnie odczuwalna i do której muszę przywyknąć, ale się tego boję. Myślę, że tak jak tamto zachowanie widzę teraz jako negatywne, chodź na pewno i wtedy gdybym chciał tylko o tym normalnie pomyśleć i przyznać się przed sobą do błędu/błędów to też bym je takim zobaczył, co z resztą zrobiłem i co poskutkowało później pewną zmianą w mojej osobowści, w każdym razie tą akutalną sytuację myślę, że mimo wszystko mogę odczytać jako pozytywną, w końcu jestem wolny, co prawda pozostała pustka, ale czy na pewno? Nie wiem i w sumie to chyba nawet nie jest pustka, po prostu zniknęło przyzwyczajenie do czegoś, co trzymało mnie w dążeniu do pewnych celów, a teraz? Teraz sam się motywuję, nie muszę szukać żadnych pobudek. Mogę spokojnie sobie żyć. Nie potrzebuję niczego innego niż normalnego spokojnego egzystowania do szczęścia, a to już jest sukces. Co będzie dalej?
Nie chcę znać swojej przyszłości. Zaskocz mnie.
Inni zdjęcia: 88888888888 podgolymniebem1547 akcentovaDrops & Sunset photoslove25Chapeau bas. ezekh114Miłość jednego imienia samysliciel35Wybrzeże morza czerwonego bluebird11Po przerwie liskowata248Perspektywa. ezekh114Moje nowe butki # PUMA xavekittyxKwitki z mojej rabatki :) halinam