Zawsze mam tyle do powiedzenia, kiedy jednak otwieram już to okienko, nagle wszystko znika.
Jedno jest pewne.
Zmienia się.
Drugi plan starego mieszkania, ba! Bardzo starego.
Wędrujemy.
Po wspomnieniach
i nieodkrytych lądkach nowej torżsamości.
Teraz jesteśmy panie miastowe.
Kręcimy się w centrum świata, ale jakoś nie czujemy tej pępkowatości zepchnięte na bok zbyt dużą ilością obowiązków.
Tęsknię za tym jak było kiedyś, ale i oczekuję nowego.
Czas nieubłagalnie pędzi i nawet aromatyczna herbata z ciastkiem nie chcą skusić go na chwilę odpoczynku.
Ktoś tu musi dać radę.
Obym to była ja.
A tymczasem przyznaję się skrycie, że największy ból tęsknoty sprawia mi myśl o Dwóch takich co ukradły moje serduszko
Ukazując jak pije się beczułę i zachowuje resztki moralności.
;)
I za pewnym Bartkiem, do którego już straciłam nadzieje, ale niesłusznie jak się okazało.
I jeszcze jedna sprawa.
Najważniejsza.
Szy. ;*