z pamiętnika [i]krwawej księżniczki[/i] ..
[b]Wtorek :[/b]
aaah.. jestem taka szczęśliwa. Wszystko zaczyna się ponownie układać. Nareszcie życie nabiera sensu. Oł je. Dziś byłam z Konradem w parku. Było wprost cudnownie.... hm. powiedzmy, że do czasu. Po godziinie akrat 'przypadkowo' spotkalismy Patrycje (BYŁĄ dziewczyne Kondzia) I wszystko sie spierdoliło. Bo oczywiście kochana Ania nie mogła sie do nas nie przyłączyć. Tak tak tak. Koszmar. Wkurzona odeszłam.
[b]Czwartek :[/b]
Konrad nie dzwonił. Nie widziałam się z nim. Hmm... wieczorem wyszłam na spacer. Kogo spotkalam ? Mojego miśka. Z kim ? no oczywiście nie samego. Z jego wspaniałą przyjaciółeczką. No nie. A mi powiedział, że wyjeżdza do babci :/ No ale dobrze... niech robi jak chce. Może to tylko chwilowy kryzys ?
[b]Piątek :[/b]Kurwa. Gorzej już być nie mogło. Partycja odbiła mi chłopaka. Tak wspaniała koleżanka zadzwoniła mi się pochwalić. Głupia suka. Rodzice sie rozwodzą. Z majcy znowu pyta. Będe kiblować???? Nieee ! Prosze... tylko nie to. Nie kumam tych głupich wzoróww.
[b]Beznadziejnie.[/b]
[i]Czemu najpiekniejsze chwile życie psuje na siłe ?![/i]