Każdy z nas ma swój syf, bez którego nie potrafi normalnie żyć.
Ola <3
Noc (niby) spadających gwiazd spędziłyśmy w pięciopaku. Iwon, Ćwikła, Gruszillda, Morti und Żmudziątko.
Jakimś cudownym cudem rozłożylyśmy się w miarę wygodnie w trzyosobowym namiocie. W ciągu nocy wyszłyśmy z niego może jakieś dwa razy, przez okropny zaduch panujący w środku. Bezustannie patrzeć w niebo się nie opylało. Chmury przewijały się tabunami, pozostawiając w dobrej widoczności tylko księżyc. Przez pół nocy rozrywki dostarczała nam niebanalna rozmowa telefoniczna z Bazylkiem. Do godziny trzeciej gadka mi się jako tako kleiła, potem ucichłam, co umożliwiło wreszcie zaśnięcie reszcie. No, nie ma co, jest to przy mnie co najmniej tak trudne jak próba wciśnięcia się w gatki z lat przedszkolnych.
Rankiem pani Jadzia nie oszczędziła nam pobudki przed 7. Włączyła radio podkręcając głośność na maxa. Kobita jest moocnaa.
Oo, nawet doskonale pamiętam piosenkę przy której się przebudziłam (http://www.youtube.com/watch?v=NWDKaz2USpY) Please hurry, please hurry srajtataatataaj.
Od rana wytrwale ogarniałam w domu, nie czując zmęczenia. Po 18...odleciałam.
"Rano patrzę do lodówki, a tam Twoje nazwisko na opakowaniu jajej. Później u babci byłem, patrzę...i u niej w lodówce też!
Sławnaś ;o" - Haha. Idealny sms na dzień dybry BBazylu ;D
Inni zdjęcia: Słonecznik suchy1906P. wanderwar:) nacka89cwaStolik acegJa patki91gd;) patki91gd100. patki91gdJa patki91gdJa patki91gd;) patki91gd