majówka i dżuwenalia

Szczęśliwa rodzinka i I komunia święta ;D

Majówka w porządeczku, mimo że więcej czasu spędziłam na decydowaniu co robić niż na samym robieniu czegoś ;D

Ale plażing (a raczej szyszking :( ), ognisko, flanki, wyspa, zawody i inne przyjęcia zaliczone.

Dziś dotarło do mnie, że jestem genetyczną pomyłką :D

Odwaliło mi, żeby poprawiać maturę, mimo że prawo i tak olewam i w ogóle się nie przygotowywałam. Ale ok, już napiszę. Oczywiście matura wypada w najważniejszy dzień juwenaliów i moje urodziny - ominie mnie pierwszy pochód na moim wydziale. ALE OK. Uznałam, że mimo wszystko postaram się wziąć udział w chociaż 2 dniach juwenaliów - wczoraj i dziś. Co tam, że jutro rano muszę jechać szybko na maturę (pewnie jeszcze na bani) i mogę nie zdążyć. Ale dziś tyle koncertów fajnych i clubonalia - 10 zł za tyle klubów, wytańczę się. No i wszystko byłoby OK, gdybym kurwa wczoraj wracając chyba z 5 km z buta z Wittigowa  (bo oczywiście uciekły wszystkie autobusy) po koncercie na który dotarłam na 3 ostatnie piosenki nie skręciła sobie stopy łapiąc stopa. Chodzę jak pokraka, o tańczeniu czy skakaniu na koncertach nie wspomnę. Co więcej - dziś kilka godzin spędziłam szukając pogotowia (brawo ja - najpierw udałam się do pogotowia stomatologicznego -.-), jak już znalazłam to kolejne kilka godzin w kolejce, żeby usłyszeć od lekarza, że "czas leczy rany", ewentualnie zimny okład. Oczywiście efektem jest to, że dziś nie miałam czasu powtórzyć nic na maturę, ominęły mnie prawie wszystkie koncerty (na Fisza jeszcze zdążę), a na kluby nie mam po co iść, bo jestem jebaną kaleką.

CIOTA !!!!!!!!!!!!

I tak nawiązując do wczoraj:

Gooral - Kaczmareczka

btw.  Gooral zagrał zajebiście, sam jest zajebisty, a mi się wczoraj udało zmacać jego zajebistą dupę, gdy rzucił się w publikę :D

P.S.  Ale się rozpisałam :o Pewnie nikt tego nie przeczyta, ale musiałam wylać swoje żale XD